Sądowy finał tragedii

9

Dwoje młodych i zakochanych w sobie ludzi. Na kolanach cudowny pies. Zginęli wszyscy. Zabiła ich brawura przypadkowego i już niemłodego kierowcy. Łamiąc wszelkie zasady stracił rozsądek. Zaryzykował. Postanowił wyprzedzać w najgorszym z możliwych miejsc. Od tragedii minęło ponad półtora roku. Wyrok zapadł teraz. Nieprawomocny.

 

Końcówka listopada 2007 roku, późny wieczór. Ona ma 21 lat, on jest kilka lat starszy. Wsiadają do opla astry. Za kierownicą siedzi młodziutka dziewczyna. Obok niej ukochany z psem na kolanach. Z tyłu pasażer.

O tej godzinie i w tych warunkach trasa Wrocław-Lubin nie jest szczególnie uczęszczana. Ale trzeba uważać, bo warunki fatalne. Między Miłosną a Niemstowem, w miejscu, w którym nic nie widać, pojawia się nagle golf. Jedzie na nieswoim pasie. Rozpędzony uderza w ich auto, którego nie miał szans nawet dostrzec. Czołówka. Jemu praktycznie nic. Młodzi i pies giną na miejscu. Pasażer, który miał szczęście jechać z tyłu cudem ocalał. Został ciężko ranny.

Kilka dni temu zapadł wyrok. Zakaz poruszania się tak zwanymi pojazdami mechanicznymi na lat dziesięć oraz trzy i pół roku bezwzględnej odsiadki. To nie jest prawomocny wyrok. Strony zapewne niebawem spotkają się w Sądzie Okręgowym w Legnicy, gdzie będą walczyć o tak zwane własne racje.

Tekst: Informacje prokuratury i komentarze Czytelników; zdjęcia: Państwowa Straż Pożarna w Lubinie


POWIĄZANE ARTYKUŁY