Sąd to ich jedyny ratunek!

23

GMINA LUBIN. Pięcioro mieszkańców Księginic, którzy z dnia na dzień stracili pracę w Gminnym Zakładzie Usług Komunalnych i Mieszkaniowych i zostali zostawieni bez środków do życia, jedyną nadzieję na wyjaśnienie sprawy upatrują dziś w sądzie. Właśnie na przyszły tydzień zaplanowana jest rozprawa, która ma wyjaśnić, kto jest ich pracodawcą.

– Nasza sytuacja jest naprawdę ciężka – przyznaje Ewa Krogulecka, jedna z poszkodowanych osób. – Byłam już nawet w gminie po zapomogę, nie wiem czy przychylą się do mojego wniosku. Mąż przyniósł 1,4 tys. zł wypłaty, jak wyżyć za takie pieniądze. Ponad połowa idzie na same rachunki – dodaje załamana.

Sytuacja pozostałych osób jest jeszcze gorsza. – Z tych nerwów podupadli już na zdrowiu. A przecież nawet na chorobowe nie możemy pójść, żadne świadczenia się nam nie należą, bo nie wiemy kto jest naszym pracodawcą i do kogo się zwrócić – opowiada kobieta.

Ta sytuacja trwa już trzeci miesiąc. – Zrobili nas w bambuko i zostawili bez środków do życia. Jak sąd nam nie pomoże, to chyba będzie już koniec – kobieta załamuje ręce.

Sprawa dotyczy czterech kobiet i jednego mężczyzny. Część z nich w GZUKiM-ie pracowała nawet od dziewięciu lat. Głównie chodziło o ochronę budynku, ale pracownicy wyliczają, że odbierali też zgłoszenia o awariach, rozsyłali tam ekipy, odśnieżali, palili w piecu.– I umowy każdy z nas zawarł właśnie z GZUKiM-em – tłumaczy Maria Rzepska.

Od czerwca 2011 roku placówka wybrała w drodze przetargu firmę Piast, która przejęła te zadania. Włącznie z pracownikami. Umowa zawarta była jednak na pół roku, dlatego pod koniec listopada mieszkańcy otrzymali z Piasta informację, że ponieważ kończy się umowa, to i pracownicy wracają do GZUKiM-u. – A zaraz po tym takie same pismo otrzymaliśmy do zakładu. Poinformowali nas, że od nowego roku dalej będziemy pracownikami Piasta. No obłęd jakiś! – mówi inna z poszkodowanych kobiet, Małgorzata Korzeniowska.

W tym czasie świadczenie usług ochroniarsko-porządkowych przekazano firmie Empol. – I tam poinformowano nas, że może i nas przyjmą do pracy, ale musimy się wcześniej zwolnić. Tylko gdzie się zwolnić, skoro nikt się do nas nie przyznaje? – pyta Ewa Krogulecka.

Więcej: www.lubin.pl/aktualnosci,17644,potraktowani_jak_smieci.html


POWIĄZANE ARTYKUŁY