LUBIN. – To jest lekceważenie ludzi dobrego serca – denerwuje się nasza Czytelniczka, która wystawiła swoje dary przy ulicy Fredry w ramach zbiórki PCK. Worki z odzieżą miał zabrać specjalnie oznakowany samochód. Problem jednak w tym, że rzeczy tak jak leżały, tak leżą pod blokami. Zbulwersowani mieszkańcy rozkładają ręce i obawiają się, że dary ktoś ukradnie albo, po prostu, zniszczą je deszcz i słońce.
Organizatorem zbiórki odzieży używanej jest PCK. We wtorek specjalnie oznakowany samochód miał wielokrotnie przejeżdżać ulicami Lubina i zbierać wystawione przedmioty. Mieszkańcy ulicy Fredry twierdzą jednak, że ich zlekceważono.
– Nie wiemy, co mamy teraz zrobić, parę klatek obok rzeczy wystawione przez sąsiadów też nie zostały zabrane – zastanawiają się poirytowani lokatorzy. – Ten wóz chyba w ogóle nie był na naszej ulicy – dodają.
Innego zdania jest kierowca samochodu PCK. Mężczyzna twierdzi, że przejeżdżał przez ulicę wielokrotnie. – Nie widziałem żadnych darów, przecież bym je wziął – tłumaczy.
– Właśnie jesteśmy w Wałbrzychu, bo objeżdżamy wszystkie miasta Dolnego Śląska, więc obawiam się, że nie wrócimy do Lubina specjalnie po tych kilka worków, nie będzie nam się po prostu to opłacało – wyznaje. – Chyba, że będziemy w pobliżu Polkowic, to może wtedy jakoś uda nam się zabrać te worki – dodaje.