LUBIN. – To jest lekceważenie ludzi dobrego serca – niedawno denerwowali się nasi Czytelnicy. Chodzi o zbiórkę darów przez PCK.
Po tym, jak kierowca zapomniał o wystawionych przed blok workach z ulicy Fredry, oburzeni mieszkańcy zażalenia kierowali w kierunku lubińskiego PCK. Tymczasem sprawa przedstawia się nieco inaczej.
Po naszej interwencji kierowca wrócił do Lubina po wystawione dary, jednak niesmak pozostał. Przy okazji wyszło na jaw, że sprawcą całego zamieszania jest wrocławski odział PCK.
– Nie mamy z tym nic wspólnego! Bo nie byliśmy organizatorami tej zbiórki! – tłumaczy Helena Giełżecka z rejonowego biura zarządu PCK w Lubinie. – Jedyne akcje, jakie organizujemy, to na Boże Narodzenie i Wielkanoc – przyznaje kobieta.
Ostatnia zbiórka odbyła się na terenie całego województwa dolnośląskiego. – Jest nam przykro, że tak potraktowano mieszkańców, ale nie było w tym naszej winy, nie wiemy nic o kierowcy i o jego trasie – wyjaśnia pracownik lubińskiego biura.
Lubiński PCK narzeka na swą kondycję. – Od jakiegoś czasu nie mamy już wolontariuszy, dlatego zastanawiamy się jak to dalej będzie – przyznaje z przykrością Helena Giełżecka. – Jest tu nas dosłownie garstka, nie mamy już ochotników do pomocy – przyznaje kobieta. – Razem z szefową przychodzimy dwa razy w tygodniu, na dwie, trzy godziny – podsumowuje.
Więcej: /aktualnosci,14700,sa_oburzeni_wiecej_nie_pomoga.html