Rząd uderzy nas po kieszeni nowym podatkiem

5281

Polskie miasta apelują do rządu o wycofanie się z wprowadzenia podatku od deszczu. Podkreślają, że ta danina uderzy mieszkańców po kieszeni oraz wydrenuje i tak już puste budżety samorządów. – Rząd chce zmusić nas do przywrócenia tego samego trybu, co przy podatku od nieruchomości, który w Lubinie znieśliśmy, ponieważ był on zbyt kosztowny dla miasta – mówi prezydent Lubina Robert Raczyński.

Fot. Pixabay

Apel do rządu wysłali Związek Miast Polskich oraz Unia Metropolii Polskich. O planowanym podatku od deszczu pisze „Rzeczpospolita”. Wskazuje, że tę daninę – naliczaną od powierzchni nieruchomości i obiektów uniemożliwiających wchłanianie deszczówki przez ziemię, czyli na przykład od tarasów, wybrukowanego podjazdu, czy dachów – zapłaci tysiące właścicieli nieruchomości.

W tej chwili ten podatek muszą płacić właściciele gruntów o powierzchni 3,5 tys. mkw., którzy mają zabudowane powyżej 70 proc. terenu. Jeśli projekt Ministerstwa Gospodarski Wodnej i Żeglugi Śródlądowej wejdzie w życie, to opłata ta będzie dotyczyć właścicieli działek o powierzchni dużo mniejszej, bo już od 600 mkw., którzy zabudowali więcej niż połowę swojego terenu.

Poborem podatku od deszczu zajmą się samorządy. Aż ¾ tej daniny będą musiały oddać Wodom Polskim, a to co zostanie przeznaczyć na retencję.

Jako pierwszy w Polsce przekonałem radnych do zniesienia podatku od nieruchomości płaconej przez lubinian, ponieważ generował on zbyt wysokie koszty dla miasta. Mieszkańcy płacili kilka bądź kilkadziesiąt złotych podatku rocznie. Zaś miasto ponosiło nieporównywalnie większe wydatki: praca urzędnika, godziny poświęcone na sprawdzenie zeznań podatkowych, ściąganie opłat, ewentualne opłaty komornicze. Teraz rząd chce nas zmusić do przywrócenia tego samego trybu – wskazuje prezydent Lubina Robert Raczyński. – Zresztą rząd już pobiera podatek od wody, którą dostarczają wodociągi. Od 2018 roku MPWiK w Lubinie płaci Wodom Polskim za pobierania wody i odprowadzanie ścieków. W tym czasie zapłaciliśmy ponad 1,2 mln zł. W 2018 r. – 487 658 zł, w 2019 r. – 418 269 zł, a w 2020 r. – 296 362 zł – dodaje prezydent.

Fot. Pixbay

Na gigantyczne nakłady pracy i środki, jakie będą potrzebne samorządom, by zrealizować projekt podatku od deszczu rządu, wskazuje również Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.

Obejmie on tysiące właścicieli domów jednorodzinnych, wspólnot, spółdzielni mieszkaniowych. I uderzy głównie w mieszkańców nowych osiedli, gdzie deweloperzy zabudowali i wybrukowali każdy skrawek ziemi. Dotknie szkoły czy szpitale. Samorządy będą musiały zinwentaryzować działki i wyliczyć podatek. Wymaga to gigantycznego nakładu pracy i środków. Trzeba będzie rozbudować kanalizację deszczową, by właściciele nieruchomości mogli odprowadzać wody opadowe. To olbrzymie nakłady – cytuje Marka Wójcika „Rzeczpospolita”.

Problem może dotknąć też mieszkańców starych bloków. Dawne bloki państwowe wydzielano bowiem po obrysie. Nie mają gruntu, na którym można by zrobić retencję.

Ustawa o inwestycjach w zakresie przeciwdziałania skutkom suszy, czyli tzw. podatek od deszczu, właśnie jest w trakcie konsultacji publicznych i uzgodnień międzyresortowych.


POWIĄZANE ARTYKUŁY