LUBIN. Do kancelarii prezydenta Lubina trafiło pismo od mieszkańców Rynku, którzy chcą wiedzieć czy prawdą jest, że w najbliższym czasie będą musieli się wyprowadzić. – Na razie tylko z mediów słyszymy, że prezydent chce coś zmienić w Rynku i wyburzyć nasze bloki. Chcemy wiedzieć jak to ma się do rzeczywistości – mówi Ksenia Dowhań-Domańska, radna PO, a jednocześnie jedna z mieszkanek bloków, które mają zostać zlikwidowane.
Kilka dni temu mieszkańcy trzech bloków z Rynku mieli swoje nieformalne spotkanie. – Chodziło o wygenerowanie pisma, które rozwiałoby nasze wszelkie wątpliwości. Bo na dziś wiemy tylko tyle, że prezydent chce zmienić oblicze Rynku, wyburzyć trzy bloki, w których mieszkamy, odsłonić kościół. Ale czy tak będzie na pewno, kiedy, czy dostaniemy w zamian inne mieszkania i gdzie, tego już nie wiemy – mówi wprost Ksenia Dowhań-Domańska.
Wszystkie te pytania zawarto w piśmie, pod którym podpisała się mniej więcej połowa mieszkańców i które złożono w kancelarii prezydenta. Radna PO przyznaje bowiem, że zdanie mieszkańców na temat planów prezydenta są podzielone. Połowa z nich czeka na możliwą przeprowadzkę i nowe mieszkania, pozostali nie chcą żadnych zmian.
Pomysł powiększenia placu Rynku, z jednoczesnym wyeksponowaniem zabytku, jakim jest kościół pw. Matki Boskiej Częstochowskiej, ostro skrytykowały lokalne media. Sprawą zainteresowali się też dziennikarze „Teleexpresu”. Po materiale, który ukazał się na antenie TVP 1, prezydent Lubina odebrał wiele listów i telefonów z komentarzem w tej sprawie. List przyszedł też od warszawskiego historyka sztuki, Katarzyny Komar-Michalczyk z Fundacji Hereditas, która gratuluje Robertowi Raczyńskiemu tak dobrego pomysłu.
Oto fragment listu:
„Chciałabym serdecznie pogratulować Panu decyzji o wyburzeniu bloków na rynku Lubina (…) O ile jest mi wiadome, to pierwszy chyba przypadek, kiedy Prezydent polskiego miasta posiada taki szacunek dla zabytkowej substancji i takie wyczucie estetyczne. Wprost nie daję wiary. Jestem historykiem sztuki i w czasie studiów zjeździłam Dolny Śląsk (i nie tylko), odkrywając z przerażeniem, jak upiornie PRL oszpecił miasta, które niegdyś były (i mogłyby być do dziś) perłami architektury i urbanistyki. Ileż razy komentowaliśmy z kolegami ów stan i prowadziliśmy dysputy – wówczas utopijne – jak dobrze byłoby unicestwić potworne "bloczydła", punktowce, pawilony handlowe z restauracjami o wdzięcznych nazwach "Zdrojowa" lub "Popularna" w rynku.
Pan jako pierwszy udowodnił, że to nie jest już tylko utopia. Tak trzymać, Panie Prezydencie, mocno trzymamy za Pana kciuki tu – w Warszawie – gdzie myśli się głównie o nowych centrach handlowych i parkingach na- i podziemnych. Pozazdrościć Lubinowi.
Trzymamy za Pana kciuki i śledzić będziemy wdrażanie idei w czyn, tylko proszę nie ugiąć się pod naporem opinii publicznej, która – jak widzę i czytam w internecie – jest temu pomysłowi nieprzychylna… Z całym szacunkiem dla mieszkańców tych bloków i innych obywateli Lubina – nieczęsto maluczki zrozumie, że to, co Pan teraz chce uczynić, przysłuży
się Miastu, dziedzictwu, na szereg kolejnych pokoleń. Proszę pozwolić, że podzielę się z Panem bardzo bliskim mi hasłem: "Ludzie przychodzą i odchodzą. Architektura trwa" (…).