Jak co wieczór zapięła Reksiowi smycz i wyszła z nim na ostatni tego dnia spacer. Niestety, to rzeczywiście był jego ostatni spacer. Kiedy 74-letnia lubinianka była już przed blokiem, na jej kundelka rzucił się agresywny i dużo większy pies, który rozszarpał go na oczach zrozpaczonej kobiety. Reksio był jej przyjacielem od 16 lat.
19 grudnia, ulica Jaśminowa, tuż po godzinie 20. To czas, gdy 74-latka codziennie jeszcze na moment wyprowadzała swojego psiaka na dwór. Robiła tak przez 16 lat. – I teraz, przed samymi świętami babcię spotkała taka przykrość – inny pies, znacznie większy od Reksia, zdaniem babci pitbull lub amstaff, rzucił się na niego i zagryzł go na oczach babci. Babcia jest zrozpaczona, cały czas płacze, to był jej przyjaciel – opowiada wnuczka kobiety.
Pies wybiegł z pobliskiej klatki. Tuż za nim jego właściciel. – Babcia opowiadała, że próbował rozdzielić zwierzęta, ale jego pies był silniejszy. Kiedy w końcu zostawił Reksia w spokoju, mężczyzna nawet nie próbował udzielić mu pomocy. Tylko stał i patrzył – dodaje.
Starsza pani zaczęła wzywać pomocy. Przez uchylone w mieszkaniu okno, jej wołanie usłyszała córka. – Kiedy mama zobaczyła co się dzieje, od razu zdecydowała, że wzywa policję. Tym bardziej, że ten pitbull biegał wolno, bez smyczy i kagańca. Mężczyzna rzucił tylko, że kiedy wychodzi z nim z mieszkania, ten ciągnie go tak mocno, że woli puścić zwierzę wolno. Przecież to niedopuszczalne, on równie dobrze mógł zaatakować babcię, niedaleko jest plac zabaw, mógł rzucić się na jakieś dziecko – dodaje poruszona.
Mężczyzna uciekł z miejsca zdarzenia, kiedy tylko usłyszał o policji. 74-latka zna go z widzenia, wie, że mieszka w którymś z sąsiednich bloków. – Do dziś nie przeprosił, nie zapytał jak babcia się czuje. Bardzo to jest smutne, tym bardziej, że sąsiedzi mówią nam, że ten pies bardzo często biega po osiedlu bez smyczy i bez kagańca, bywa też, że przez długie godziny jest przypięty przy osiedlowym sklepie. Czy musi dojść do jeszcze większej tragedii, by ktoś w końcu zareagował? – pyta kobieta.
Właściciel zwierzęcia może się spodziewać surowych konsekwencji.
Art. 77. Kodeksu Wykroczeń [Niezachowanie ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia]
§ 1. Kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1000 złotych albo karze nagany.
§ 2. Kto dopuszcza się czynu określonego w § 1 przy trzymaniu zwierzęcia, które swoim zachowaniem stwarza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia człowieka.
Jednocześnie lubińscy policjanci zwracają się do mieszkańców o pomoc. Być może ktoś był świadkiem tego zdarzenia?