Miało być zebranie sołeckie i przy okazji spotkanie z jednym z kandydatów na wójta – Tadeuszem Kielanem – ale mieszkańcy Goli zastali drzwi świetlicy zamknięte na cztery spusty. – Pani wójt zadzwoniła do pani sołtys i zabroniła kategorycznie wydawania kluczy i otwierania świetlicy – mówi Norbert Grabowski, mieszkaniec Goli. Czy to oznacza, że publiczna świetlica jest tylko dla wybranych? A może to początek nieczystej gry wyborczej?
W poniedziałek o godzinie 18 w świetlicy gminnej w Goli miała się spotkać rada sołecka i mieszkańcy.
– Chciałem zrobić zebranie związane z drogami naszej miejscowości. Porozmawiać z mieszkańcami. Zaprosiłem kandydata na wójta, pana Tadeusza Kielana, ale pani wójt Irena Rogowska się dowiedziała poprzez Facebooka, że ma się tu coś takiego odbyć. Zadzwoniła do pani sołtys i zabroniła kategorycznie wydawania kluczy oraz otwierania świetlicy – mówi Norbert Grabowski, mieszkaniec Goli.
Przyszli mieszkańcy, przyjechał też kandydat na wójta gminy wiejskiej Lubin Tadeusz Kielan, ale do świetlicy wejść niestety nie mogli.
– Zostałem zaproszony na spotkanie przez jednego z mieszkańców Goli, pana Grabowskiego. Powiedział, że rozmawiał z panią sołtys i ona się zgodziła – mówi Tadeusz Kielan. – Wydawałoby się, że każdy mieszkaniec może zaprosić na zebranie sołeckie fachowca. A miała być mowa od drogach, którymi przez wiele lat zajmowałem się w Urzędzie Miejskim w Lubinie. Teraz jednak jestem kojarzony oczywiście przede wszystkim z tym, że kandyduję na wójta gminy Lubin. Kilka godzin przed spotkaniem pani wójt Rogowska osobiście zabroniła otwierać salę – dodaje.
Przedstawiciel Urzędu Gminy Lubin twierdzi, że Kielan nie miał zgody na korzystanie ze świetlicy. Choć przecież takiej zgody nie potrzebował, bo został zaproszony do Goli jako gość przez mieszkańców.
– Sołtys Goli zgłosiła do administratora świetlicy, że organizuje w poniedziałek zebranie wiejskie, którego tematem będą sprawy oświetlenia i dróg. Informację o tym przekazała także mieszkańcom – mówi Janusz Łucki, rzecznik Urzędu Gminy w Lubinie. – Na stronie internetowej pana Kielana ukazało się zaproszenie na ten sam dzień o tej samej porze na spotkanie z kandydatem na wójta gminy Lubin i radnego. Dlatego nie mogły się odbyć dwa różne zebrania o tej samej godzinie, w tym jedno związane z kampanią wyborczą, bez żadnego powiadomienia i zgody administratora świetlicy. Jeśliby takie zgłoszenie wpłynęło, świetlica w czasie wolnym zostałaby udostępniona – dodaje Łucki.
W poniedziałek świetlica gminna, która w teorii jest publiczna, pozostała zamknięta dla mieszkańców Goli. Spotkanie odbyło się więc na dworze.
– Świetlica została wybudowana dla nas, a nie dla wójta czy dla gminy. Wszyscy się tu bawią, a my jak potrzebujemy zrobić zebranie, to nie możemy. Czy to jest w porządku? Chyba nie – mówi rozżalona jedna z mieszkanek Goli, która przyszła na poniedziałkowe spotkanie.
– My, mieszkańcy musimy prosić o pozwolenie, żeby wejść na salę, a ludzie z gminy mają klucze i mogą się spotykać, kiedy chcą i nas o to nie pytają. Dla nas zostało to zrobione i co? – pyta retorycznie inna mieszkanka Goli.
Czy to oznacza, że publiczna świetlica jest tylko dla wybranych? A może to początek nieczystej gry wyborczej? Tadeusz Kielan nie ma złudzeń, że powodem zamknięcia świetlicy przed mieszkańcami była jego osoba.
– Nie chcę mówić, że z całą pewnością, ale najprawdopodobniej przyczyną było to, że kandyduję na wójta gminy Lubin – dodaje Kielan.