Repusowanie, rzeźbienie w kamieniu oraz drewnie i nie tylko

934

Można spróbować swoich sił i stworzyć własną rzeźbę z oryginalnych materiałów, jak na przykład folia aluminiowa lub podejrzeć, jak pracują profesjonalni rzeźbiarze, kształtując drewno, kamień czy metal – wszystko to podczas Pleneru Rzeźbiarskiego, który w ten weekend odbywa się w parku Leśnym. To też dobra okazja, by porozmawiać z artystami. Możecie się między innymi dowiedzieć, na czym polega repusowanie i czym jest puncyna.

Plener Rzeźbiarski to zupełna nowość wśród wydarzeń organizowanych przez Muzeum Historyczne w Lubinie. Impreza odbywa się na polanie słowiańskiej w parku Leśnym i potrwa dwa dni, więc jeśli dzisiaj nie mogliście się tu pojawić, koniecznie wybierzcie się w niedzielę.

– Na plenerze możemy spróbować swoich sił w zasadzie w każdej technice rzeźbiarskiej, jaka istnieje – mówi Anita Bartoszewicz, edukator z Muzeum Historycznego w Lubinie. – Plener jest podzielony na strefę rzeźby klasycznej, gdzie używamy materiałów, które były wykorzystywane w rzeźbiarstwie od zarania dziejów: to glina, kamień, drewno czy metal. Natomiast po drugiej stronie mamy strefę rzeźby eksperymentalnej, gdzie możemy spróbować swoich sił w materiałach nieoczywistych, które nie do końca są używane tylko w rzeźbie, jak folia aluminiowa, tkanina formowana za pomocą specjalnego utwardzacza. Jest też rzeźba kinetyczna, która się porusza pod wpływem ruchu i specjalna strefa dla dzieci, gdzie malujemy odlewy z gipsu i pracujemy w masie solnej – wyjaśnia.

Propozycji jest kilka, więc każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Udział w jednych warsztatach kosztuje 5 zł.

Z drugiej strony polany niesie się dźwięk pił spalinowych i szlifierki. Tutaj pracują artyści rzeźbiarze, którzy przyjechali do Lubina m.in. z Wrocławia czy Szklarskiej Poręby. W sumie w plenerze bierze udział pięciu artystów.

– Trzech z nich wykonuje wielkoformatowe rzeźby w pniach drzewa. Wykonują posągi bogów słowiańskich, które później wzbogacą infrastrukturę grodu słowiańskiego. Jest też rzeźbiarz z ASP we Wrocławiu, który rzeźbi niedźwiedzia lubińskiego na wzór niedźwiadka ślężańskiego – mówi Anita Bartoszewicz.

Rzeźbiarze Janusz Skrętkowicz, Zbigniew Jankowski i Grzegorz Pawłowski tworzą bogów: Mokoszę, Świętowita, Peruna i Welesa. Ostatni z nich, czyli Grzegorz Pawłowski, przyjechał do Lubina ze Szklarskiej Poręby.

– To bożek słowiański Weles, jeszcze dzisiaj będzie gotowy – mówi, na chwilę odrywając się od swojej pracy. Jak przyznaje szybko idzie, bo jest to dość prymitywna forma: – Nie ma dużo złożoności, po prostu zarys, dlatego uda się to zrobić w ciągu jednego. Jutro będzie Perun.

Grzegorz Pawłowski

W swoją pracę, w której posługuje się piłą spalinową, musi włożyć więcej siły. – Reszta to przyjemność – mówi z uśmiechem.

Gdy rzeźby będą gotowe, zostaną spalone i przetarte, by nabrać starej faktury.

Nieco więcej czasu zajmie stworzenie niedźwiedzia lubińskiego inspirowanego ślężańskim, który ma się wyłonić z bryły granitu o wadze około 1,3 tony.

– Podejrzewam, że na plenerze w dwa dni to zdążę go zarysować. Dwa dni na kamień to za mało, zazwyczaj takie realizacje to kwestia dwóch tygodni – mówi dr Radosław Keler, który prowadzi pracownię kamienia w Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. – Z kamieniem jest tak, że im bliżej końca, tym praca idzie wolniej. Teraz naprodukuję dużo gruzu i wydaje się, że dużo zrobiłem, a to jest dopiero początek. Te ostatnie centymetry, milimetry, ręka artysty zajmuje najwięcej czasu. Im bliżej końca, tym jest coraz wolniej – przyznaje.

dr Radosław Keler

Gdy już przyjrzymy się pracy rzeźbiarzy, którzy próbują uformować drewno i kamień pod swoje dyktando, warto porozmawiać z Piotrem Mojką, którego stanowisko znajduje się tuż obok miejsca, gdzie powstaje niedźwiadek lubiński. Pan Piotr to metaloplastyk, który specjalizuje się w technice repusowania blachy. To on stworzył rzeźbę Bolesława Chrobrego, która stanęła na jednym z rond w Lubinie.

– Repusowanie polega na ręcznym wyklepywaniu blachy z metali kolorowych, typu miedź, cynk, mosiądz, za pomocą odpowiednich narzędzi, którymi jest młotek, puncyna i worek z piaskiem – wyjaśnia, powodując, że pojawia się kolejne pytanie, na które również od razu odpowiada: – Puncyna to taki kawałek metalu odpowiednio zakończony, w sposób bardziej obły, albo bardziej ostry. Tymi puncynami możemy wyklepywać w blasze różne kształty – mówi.

Piotr Mojka

Jednak gdy rzeźba ma być już większa, jak na przykład ta Bolesława Chrobrego, puncyna już się nie przydaje i artysta używa po prostu młotka.

– Chrobry jest troszeczkę większy. Ma dokładnie pięć metrów od kopyt do korony. Z mieczem ma jeszcze więcej. Jeżeli robimy większe rzeczy, to już klepiemy większymi narzędziami, czyli tu się nam ta puncyna zamienia w młotek odpowiedniej wielkości i tak samo worek z piaskiem mamy większy. Jednak działanie jest takie samo, bo cały Chrobry jest wykonany z kawałków blachy miedzianej, no może trochę większych niż te tutaj, nie takich 10 cm na 10, tylko dajmy na to 50 na 50 i później te blaszki są ze sobą spajane – wyjaśnia, przyznając, że właśnie ten Chrobry był jego największym wyzwaniem, również jeśli chodzi o wielkość.

Wcześniej m.in. wykonał 2,5-metrowe smoki, które teraz znajdują w pałacu w Magnicach pod w Wrocławiem czy też jajo smoka z „Gry o tron”.

– Metoda repusowania jest bardzo stara, pojawiła się już w starożytności, jak tylko nauczono się walcować metale, czyli wykonywać z nich blachę. Wtedy ludzie wpadli na pomysł, że można by w niej coś tam rzeźbić i jak się okazuje jest to wdzięczny materiał, chociaż dość wymagający. Jest to żmudna robota, ale daje fajne efekty – dodaje artysta.


POWIĄZANE ARTYKUŁY