Stoczyła ponad roczną walkę i może śmiało powiedzieć, że wygrała nowe życie. Renata Jędrak, której historię poznała cała Polska, jest już w domu. – Normalnie oddycham, chodzę i nie mogę się nacieszyć tym komfortem życia – nie ukrywa wzruszenia lubinianka.
Dramat rozpoczął się ponad rok temu. Choroba, o której wiedziała od 2007 roku, zaczęła doskwierać jej tak bardzo, że kobieta zdecydowała się szukać pomocy. Dokładnie 1 września 2008 roku ruszyła strona www.pomocdlarenaty.pl, gdzie Renata opisała swoją chorobę. Wspominała o konieczności przeszczepu płuc i o ogromnych środkach, jakich potrzebuje na przeszczep za granicą. Tylko operacja za granicą dawała jej bowiem szansę na przeżycie.
Potem była już lawina wydarzeń, społecznych akcji, zbiórek i coraz większe środki na koncie. Pomogła jej cała Polska. Dzięki temu Renata mogła wyjechać do Austrii, gdzie przeszła operację przeszczepu obu płuc. Nie obyło się bez komplikacji czy chwil zwątpienia, na szczęście, niczym w dobrym filmie – historia lubinianki kończy się happy endem. Dziś jest już w domu, razem ze swoją córeczką Klaudią i najbliższą rodziną.
– Mogę robić niemal wszystko i co najważniejsze – nabrać powietrza w płuca – cieszy się Renata. – Oczywiście jestem jeszcze trochę obolała po operacji, nie mogę np. kierować samochodem, ale to nic w porównaniu ze świadomością, że samodzielnie oddycham – opowiada.
Po przeszczepie życie Renaty nie będzie już takie samo. Do końca życia będzie musiała brać lekarstwa, przestrzegać specjalnej diety. Na razie chodzi też w specjalnej maseczce, zabezpieczającej ją przed infekcjami, ale jak mówi – to nic – w porównaniu z możliwością samodzielnego życia.
– Nie spodziewałam się, że tak szybko przejdę przeszczep. W Polsce ludzie czekają na niego latami, wielu nie udaje się wygrać z chorobą. W moim przypadku rokowania też nie były najlepsze, bo jestem bardzo szczupła i obawiano się, o przyjęcie przeszczepu, a tymczasem ja już dwa tygodnie po operacji czułam, że jest coraz lepiej – wspomina kobieta.
Renata Jędrak przyznaje, że najgorszy był czas, kiedy musiała czekać na dawcę. Problemem była też bariera językowa, z jaką musiała się zmierzyć podczas pobytu w Austrii. Cały czas na duchu podtrzymywała ją jednak rodzina i przyjaciele, a także świadomość, że cała Polska trzyma za nią kciuki.
– To dzięki nim wygrałam – mówi z wdzięcznością Renata Jędrak.