Prywatne potyczki zdominowały ostatnią sesję rady miejskiej. Od podejmowania uchwał istotniejsze okazały się docinki i złośliwości, skierowane w stronę przeciwników politycznych. Teraz radni przepraszają za swoje zachowanie.
Podjęcie sześciu uchwał podczas ostatniej sesji zajęło radnym ponad trzy godziny. Czas ten zdecydowanie wydłużyły często niepotrzebne dyskusje i docinki, kierowane pod adresem kolegów radnych. Dotychczas słowne potyczki dotyczyły poszczególnych grup partyjnych w radzie, teraz nawet koledzy z tego samego klubu nie szczędzili sobie złośliwości.
– Żenada – tak komentowali zachowanie radnych obecni na sesji urzędnicy czy dziennikarze.
Zbliżające się wybory i chęć uzyskania poparcia mieszkańców lub po prostu sumienie skłoniły przedstawicieli rady do publicznych przeprosin za ostatnie zachowanie.
– Wszystkich mieszkańców, którzy oglądali transmisję lub skróconą relację z ostatniej sesji chciałbym przeprosić. Jeżeli czują się zdegustowani czy wręcz niezadowoleni, chciałbym przeprosić za zachowanie radnych, którzy w sposób bezkrytyczny zachowywali się na tej sesji. Ze swojej strony także przepraszam, bo jako przewodniczącemu nie udało mi się zapanować nad tymi emocjami – mówił Marek Bubnowski, przewodniczący rady, na konferencji, w której uczestniczyli jeszcze radni Paweł Niewodniczański oraz Roman Rozmysłowski.
Przewodniczący rady zapewnił, ze przeprowadził już rozmowy z niektórymi radnymi, którzy obiecali, że kolejne sesje będą już spokojniejsze i bardziej merytoryczne.
– Zapewniam że przestaniemy się odnosić do siebie, tak jak się wcześniej odnosiliśmy – podkreśla Bubnowski.
Miejmy tylko nadzieję, ze słowa dotrzymają, bo nie ulega wątpliwości, że rada miasta, jako przedstawiciele mieszkańców, stanowi wizytówkę Lubina.
MS