Radni gminy wiejskiej Lubin pokrzyżowali plany starostwu. Decyzją rady, gmina nie wesprze remontu drogi Karczowiska-Miłosna, choć wicestarosta Mirosław Gojdź o szczegółach inwestycji opowiadał już 9 września, podczas rozpoczęcia przebudowy ulicy Piłsudskiego.
Na dzisiejsze obrady rady gminy trafiły uchwały dotyczące zmian w budżecie samorządu. O udzielenie pomocy finansowej do gminy zwrócił się bowiem powiat lubiński.
Chodziło o dofinansowanie przebudowy drogi powiatowej Karczowiska-Miłosna. Gmina miałaby wesprzeć budowę chodników i poboczy w miejscowości Raszówka.
Konieczność przeprowadzenia prac dostrzega wójt Irena Rogowska, radni gminy mają jednak w tej sprawie inne zdanie. Na sali obrad padło wiele opinii, że w innych miejscowościach także brakuje chodników, a ponadto gmina ma ważniejsze wydatki, jak choćby budowa mieszkań socjalnych w Miłoradzicach.
– Na tę inwestycję wykonany jest już projekt, na inne drogi projektów na razie nie ma – tłumaczyła radnym wójt Irena Rogowska. – Remonty są potrzebne i oczywiście zgadzamy się z radnymi, niemniej jednak projekt dotyczy drogi w Raszówce, który dodatkowo wsparty jest dotacją z tzw. schetynówek. Aby zatem zadanie ruszyć i wykorzystać dotację, powiat zwrócił się do gminy o wsparcie. Wspomagamy wszystkie powiatowe inwestycje, bo one służą naszym mieszkańcom. Wspomogliśmy budowę chodnika w Osieku, Chróstniku i Raszówce – dodaje.
Argumenty wójt nie przekonały rajców. Większością głosów zadecydowali, że nie udzielą powiatowi wsparcia finansowego.
Teraz gmina naprędce musi zastanowić się na co wyda wygospodarowany z budżetu milion złotych. W kropce znalazł się też powiat.
Przypomnijmy, że niespełna dwa tygodnie temu, przy okazji rozpoczęcia remontu Piłsudskiego wicestarosta Mirosław Gojdź opowiadał, że powiat przystępuje do remontu drogi Karczowiska-Miłosna, który będzie realizował wspólnie z gminą. Oprócz nowej nawierzchni, mowa była też o budowie chodników i wyprofilowaniu poboczy, na które radni nie dali pieniędzy.
Wójt Rogowska przyznaje, że nie wie, jak teraz poradzi sobie powiat, jednocześnie dodając, że być może inwestycja nie ruszy.