Dowód na ustawienie jednego meczu mającego wpływ na walkę o awans może decydować o karze degradacji. Ważne też, czy z korupcji uczyniono w klubie rodzaj mechanizmu – mówi Adam Gilarski, szef Związkowego Trybunału Piłkarskiego.
To właśnie Trybunał Piłkarski będzie rozpatrywał odwołanie Widzewa Łódź i być może także Zagłębia Lubin, o ile miedziowy klub nie zaakceptuje za tydzień kary nałożonej przez Wydział Dyscypliny.
Adam Gilarski podkreśla, że jeszcze nie zna materiałów, jakie z prokuratury dotarły do WD, ale deklaruje, że jeżeli rzeczywiście wynika z nich, iż Widzew ustawił aż 12 meczów w II lidze, to podtrzymanie decyzji o degradacji jest prawdopodobne. – Przed dwoma tygodniami mecenas Tomczak w publicznych wypowiedziach dawał nadzieję Widzewowi na uniknięcie degradacji, jest tu więc pewna niejasność – uważa Gilarski. Przypomina on, że w przeszłości Trybunał nawet zaostrzał kary zasądzone przez WD. Tak było w przypadku zdegradowanego do IV ligi Górnika Polkowice.
– Wtedy prawnikom pana Tomczaka chyba umknęło, że pieniądze na ustawianie meczów pochodziły z kasy gminy Polkowice, a wykorzystywanie na cel korupcyjny publicznych środków jest szczególnie naganne – tłumaczy Gilarski. Przyznaje on, że jeżeli do Trybunału odwoła się Zagłębie, to również trzeba dokładnie zbadać, czy pieniądze na korumpowanie sędziów nie pochodziły z państwowych źródeł (właścicielem Zagłębia jest spółka z udziałem skarbu państwa).
Więcej w Przeglądzie Sportowym
REKLAMA