Pytają o szczepionkę na lisy

785

– Słyszałem gdzieś o rozrzucaniu szczepionek na lisy. Czy my też powinniśmy uważać? Często chodzę z psem na spacer do lasu i nie wiem czy powinienem zachować ostrożność – zapytał nas ostatnio jeden z Czytelników, dodając, że chodzi o szczepionki na wściekliznę. Podobnych sygnałów otrzymujemy coraz więcej, zatem sprawdzamy czy także na naszym terenie prowadzona jest akcja szczepienia lisów.

Źródło: gov.pl

Szczepionki przeciw wściekliźnie u dziko żyjących lisów są ukryte w przynętach, a te wykładane są ręcznie ręcznie lub zrzucane z samolotu. Przynęta jest mieszaniną mączki rybnej, tłuszczu bydlęcego, parafiny i tetracykliny w kolorze szarozielonym i ma charakterystyczny zapach zepsutej ryby.

Właśnie teraz – na przełomie września i października – szczepionki rozkładane są w lasach. W wielu rejonach Polski, jednak nie u nas.

– U nas nie ma żadnych powodów do niepokoju. Wściekliznę udało nam się wyeliminować na początku 2000 roku, wtedy po raz ostatni szczepiliśmy lisy. Dziś nie ma takiej potrzeby, wścieklizna spadła u nas do poziomu bodajże 1 procenta – informuje Wiesława Bober, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Lubinie. – Jeśli pojawiają się u nas pojedyncze przypadki wścieklizny, to wynika to z faktu, że została skądś przywieziona – dodaje.

Jak zaznacza, z problemem wścieklizny cały czas boryka się wschodnia Polska oraz Mazowsze. I to tak właśnie prowadzona jest akcja szczepienia lisów. – Niestety problem wścieklizny na tym terenie pogłębił jeszcze napływ Uchodźców z Ukrainy. Razem z nimi przyjechały psy i koty, które rozniosły wściekliznę, bo w ich kraju to poważny problem – zauważa Wiesława Bober.


POWIĄZANE ARTYKUŁY