To miejsce powstało, by młodzi mogli dać upust swoim emocjom. I nie tylko oni. Ale od dziś będzie też kojarzone z wielkimi sercami mieszkańców powiatu lubińskiego, którzy tłumnie pojawili się na otwarciu pumptracku na tzw. wielorybie, przynosząc wiele darów i tym samym dołączając się do zbiórki dla powodzian.
Oficjalne otwarcie pumptracku miało się odbyć z wielką pompą w ubiegłą niedzielę. Planowana na 15 września impreza została przesunięta o tydzień ze względu na padające deszcze. I te same deszcze spowodowały, że zmienił się też charakter imprezy. Zawody rowerowe, lekcje jazdy na deskorolce i pokazy profesjonalistów stały się tłem do organizowanej zbiórki dla powodzian.
– Teraz jestem tutaj, ale chwilę temu byłem w Ścinawie, gdzie mieszkańcy ulicy Chobieńskiej walczą z wodą. Dlatego tym bardziej cieszę się, że mieszkańcy Lubina oraz powiatu lubińskiego tak licznie dopisali. Wiem, że już kilka kursów z darami stąd odjechało. Okazuje się, że to miejsce było potrzebne dla młodych ludzi, więc tym bardziej dziękuję prezydentowi Lubina za przekazanie gruntu, a urzędowi marszałkowskiemu za wsparcie finansowe tej inwestycji. Ale dziś dziękuję przede wszystkim mieszkańcom, którzy otworzyli swoje serca i przyszli tu z darami dla powodzian. Taka idea pomocy nam dziś przyświecała – podkreśla starosta lubiński Paweł Kleszcz.
Na pumptracku można dziś było spotkać amatorów, jak i profesjonalistów.
– Bardzo fajnie się tutaj trenuje, lubię to miejsce, jest bardzo przyjemnie. Jestem tu już drugi raz, na początku bardzo się bałam, ale odważyłam się i udało się. Teraz już mogę normalnie trenować – mówi 11-letnia Zuzia Jankowska z Lubina.
Profesjonaliści, których pokazy mogliśmy dziś oglądać, nie kryli słów uznania dla lubińskiego pumptracku.
– Miałem ogromną przyjemność otworzyć ten pumptrack. Podobnych miejsc powstaje w Polsce wiele, sam byłem prekursorem budowania tego typu obiektów, ale czegoś takiego, jak tu w Lubinie, jeszcze w Polsce nie widziałem. Bardzo podobny tor do tego, jaki spotkałem na Mistrzostwach Świata we Włoszech. Macie tu super obiekt. Ja w mieście nie miałem takich możliwości, jeździłem do innych miast, a mimo to parę Mistrzostw Polski udało mi się wygrać. Mając taki potencjał, na pewno możecie tu wytrenować wielu mistrzów – uważa Bartosz Giemza.
– Świetne miejsce, tak jak powiedział Bartek Giemza, jest bardzo dobrze przygotowane. To naprawdę poziom światowy. Wszystko jest płynne, naprawdę można tu iść do przodu i robić mega progres – uważa Kajetan Sosnowski z Nowej Soli. – Zajmuję się tym sportem od 10 lat. Zaczynałem od ścigania się, później doszedłem do wniosku, że sztuczki to jest to, co mnie interesuje. Flipa da się nauczyć w jeden dzień, ale ważne jest doświadczenie, by móc robić to na twardej nawierzchni.
Poprosiliśmy Bartosza, by – jako doświadczony kolega – udzielił kilku porad początkującej młodzieży. – Przede wszystkim jeździć w kasku! – podkreśla z całą stanowczością. – Nieważne czy to hulajnoga, rower czy rolki. Zawsze należy ubierać kask i ochraniacze i uważać na siebie. Razem z nami trenują inni ludzie, każdy na innym poziomie umiejętności, więc trzeba uważać na siebie, patrzeć dookoła i pomagać sobie wzajemnie – dodaje.
Fot. Tomasz Folta