LUBIN. Wraca problem psich kup. Radni miejscy apelują do mieszkańców i prezydenta miasta, by stawić mu czoło. – Nie pozwólmy, by nasze miasto zamieniło się w tereny grożące epidemią i chorobami. Poczujmy się współgospodarzami miasta i razem zmieńmy jego negatywną stronę – apelują rajcy.
Na trawnikach, boiskach, placach zabaw i w parkach – wszędzie zalegają psie odchody. – Rozmiar tego zjawiska jest ogromny. I nie chodzi już nawet o nieestetyczny widok. Coraz bardziej realne jest zagrożenie epidemiologiczne. Badania potwierdziły zarówno możliwość wystąpienia epidemii, jak i pojedynczych zagrożeń chorobowych – mówi wprost Andrzej Górzyński.
Radni uchwalili więc dwa apele: jeden do prezydenta, by ten zintensyfikował działania organizacyjne i porządkowe mające podnieść świadomość właścicieli psów i sprzątania po nich odchodów. Chodzi o działania edukacyjne i informacyjne, ale też represyjne – wspólnie ze strażą miejską. Drugi apel adresowano do samych mieszkańców, a szczególnie właścicieli psów.
Sprawa nie jest jednak prosta. Na sesji, podczas której debatowano nad problemem psich kup obecny był komendant straży miejskiej i przedstawicielka sanepidu. Pierwsi prośbą i groźbą od wielu lat próbują nakłonić mieszkańców do sprzątania po swoich pupilach, drudzy wręczają najmłodszym mieszkańcom miasta ulotki informacyjne.
– A efekt wciąż jest mizerny – przyznaje komendant straży miejskiej, Robert Kotulski. – Żeby na przykład ukarać mieszkańca, który nie sprząta po swoim psie, musimy go zatrzymać na gorącym uczynku. Musielibyśmy stać przy każdym skwerze i parku, a to technicznie jest niemożliwe. Potrzebna jest zmiana świadomości właścicieli czworonogów, dopiero wtedy będzie można coś zmienić – mówi wprost komendant.
Więcej: /aktualnosci,13537,aby_rozruszac_wlascicieli_psow.html