Przewróciła się, niech leży. Wciąż czekamy na decyzję w sprawie kładki

3135

Mija dokładnie 99 dni od momentu zawalenia się przęsła kładki nad ulicą Komisji Edukacji Narodowej. Konstrukcję podparto, ogrodzono i… wciąż czekamy na decyzję, co dalej. Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego, który analizował ekspertyzę, właśnie wydał decyzję administracyjną, do której teraz musi ustosunkować się zarządca obiektu, czyli Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Zapowiada się, że lubinianie nieprędko przemaszerują przez most, jeśli w ogóle…

Prace nad tą decyzją trwały od kilku miesięcy. Jak dowiedzieliśmy się w Wojewódzkim Inspektoracie Nadzoru Budowlanego, inspektorzy zakończyli czynności kontrolne, a decyzja administracyjna dot. katastrofy jest już gotowa. 

– Przeanalizowaliśmy ekspertyzę i materiały dowodowe. Zarządcy obiektu, czyli Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, nakazaliśmy natychmiastowe wyłączenie kładki z ruchu dla osób niepowołanych, umieszczenie tablic informujących o uszkodzeniu, usunięcie z terenu katastrofy osuniętego przęsła i uporządkowanie terenu. Nakazaliśmy również osiatkowanie kładki w ten sposób, aby odspojone kawałki betonu nie spadały na jezdnię i chodnik. Te czynności należy wykonać w terminie do 31 października. Przy czym osiatkowanie kładki powinno być wykonane niezwłocznie – wylicza Przemysław Warszakowski, zastępca Dolnośląskiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego we Wrocławiu.

Swoją decyzję WINB wyśle teraz do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, która będzie musiała się do niej zastosować. 

– Na tę chwilę kładka nie nadaje się do użytkowania. Nasza decyzja została wydana w związku z katastrofą budowlaną i miała ona na celu usunięcie szkód. Jeśli zarządca nie podejmie tych działań, musi się liczyć z wszczęciem postępowania w tej sprawie – tłumaczy inspektor.

Jednak o tym, czy kładka zostanie naprawiona, czy może zburzona decydować będzie już jej zarządca, czyli GDDKiA. – Wszystko będzie uzależnione od funduszy – tłumaczy Magdalena Szumiata, rzecznik prasowy wrocławskiego oddziału GDDKiA.

Takich wydatków nikt bowiem nie przewidywał. – Nie ukrywam, że taki wydatek nie był planowany na ten rok – wyjaśnia Szumiata.

Po wypadku z 14 kwietnia GDDKiA zabezpieczyła kładkę, montując podpory

– Oczywiście część pieniędzy w budżecie mamy zabezpieczone na takie wydatki, jest to tzw. rezerwa, ale jeszcze nie wiemy, z jakimi kwotami przyjdzie się nam mierzyć. Kiedy dotrze do nas pismo, przeanalizujemy je i podejmiemy decyzję, która będzie się mieściła w naszych możliwościach – mówi rzecznik.

Wciąż więc nie wiadomo, kiedy dowiemy się, jaki los czeka kładkę: czy konstrukcja zostanie naprawiona, czy może zburzona. Zapowiada się never ending story. GDDKiA nie chce jeszcze wskazywać konkretnych dat…


POWIĄZANE ARTYKUŁY