Radni miejscy stworzyli nowy zwyczaj. Głosują nogami. Jeśli coś im się nie podoba, po prostu nie przychodzą na sesję. Niedawno uczynił tak klub Lubin 2006, aby uratować MPWiK. Tym razem spotkanie zbojkotowali samorządowcy z dawnej koalicji PO, PiS i Teraz Lubin. Ponieważ nie pojawił się ani przewodniczący, ani żaden z jego zastępców, sesja nawet się nie rozpoczęła.
Radni mieli dziś podjąć decyzję między innymi w sprawie odwołania przewodniczącego Marka Bubnowskiego i ewentualnego powołania jego następcy. O wyznaczonej przez samego Bubnowskiego godzinie większość krzeseł na sali była jednak pusta. Nie zjawili się radni PO i Teraz Lubin, a także należący dawniej do PiS.
– Niestety pan Bubnowski okazał się tchórzem – skomentował Sebastian Chojecki, radny z PiS. – Pozostali radni wpisali się w ten sam nurt. Wsparli przewodniczącego Bubnowskiego, tak jak on stchórzyli i nie przyszli.
Takie głosowanie nogami stało się już zwyczajem w lubińskiej radzie miejskiej. Zarówno koalicja PO, PiS, Teraz Lubin, jak i będący w opozycji klub Lubin 2006 swoją niechęć do podejmowanych uchwał, wyrażali wychodząc lub wcale nie pojawiając się na spotkaniu.
– Kiedy my wyszliśmy z sesji, zostaliśmy strasznie skrytykowani przez radnych PO i dziś już byłych z PiS – przypomina przewodniczący klubu Lubin 2006 Marian Węgrzynowski. – Teraz okazuje się, że oni robią to samo. Uważam, że to jest błąd. Przewodniczący, który sam zwołał radę, nie powinien jej bojkotować. Rozumiem, że może być opór ze strony pozostałych radnych, ale przewodniczący… – przerywa w pół słowa radny Węgrzynowski.
Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu Marek Bubnowski wraz z szefem komisji rewizyjnej Lechem Duławskim zrezygnowali z członkostwa w Prawie i Sprawiedliwości.
Marta Czachórska