Przekładają, bo nie mają dokumentów

37

Matka 28-letniego chorego na schizofrenię paranoidalną Daniela z Jurcza, który w połowie marca tego roku wybiegł z domu i atakował mieszkańców oraz przejeżdżające samochody powoli traci nadzieję. – Sąd wciąż przekłada rozprawy przeciwko policjantom, którzy postrzelili mi syna. To granie na zwłokę jest celowe. Nie walczę przecież z jednym funkcjonariuszem, tylko z całą komendą. Bo jeżeli wzywa się policję do osoby chorej psychicznie, to na pewno nie po to, by do niej strzelać – podkreśla Krystyna Kietla.

4 marca tego roku 28-letni Daniel szedł przez Jurcz i siał zniszczenie. Mężczyzna cierpi na schizofrenię paranoidalną, od 10 lat leczy się psychiatrycznie. Tego dnia pobił łącznie dziewięć osób, w tym pięciu policjantów, uszkodził cztery domy i aż dziewięć samochodów, w tym dwa radiowozy. Trzykrotnie postrzelony przez policjantów trafił do lubińskiego szpitala.

– Po policję zadzwoniłam sama, bo wiedziałam, że syn nie jest sobą i nie chciałam, by zrobił komuś krzywdę. Mam żal do policji, że tak się zachowała, bo przez to syn narobił szkód. Żadna osoba ze wsi nie podała mnie do sądu za zniszczenia, które spowodował Daniel, natomiast otrzymałam już dwa wezwania do zapłaty za naprawę policyjnych radiowozów i jeden cywilny samochód. Ostatnio syn był w domu i gdy poczuł się gorzej zadzwoniłam tylko na pogotowie. Z lekarzami przyjechała co prawda policja, ale po cywilnemu i wszystko przebiegło bardzo spokojnie. Wtedy nie można tak było tego załatwić? Trzeba było od razu strzelać? – zastanawia się matka Daniela.

Psychiatra, u którego od dziesięciu lat leczy się 28-latek orzekł, że mężczyzna był niepoczytalny. Pani Krystyna nie ma jednak na to żadnego dokumentu, na który mogłaby się powołać podczas sprawy przeciwko jej synowi. – Sprawa przeciwko Danielowi powinna zostać umorzona – twierdzi kobieta.

Krystyna Kietla w sądzie walczy nie tylko w obronie syna, ale także przeciwko nieuzasadnionemu według niej użyciu broni przez policjantów. – Mi jest strasznie szkoda tych policjantów, bo to byli młodzi chłopcy, pewnie się bali. Jednak nie powinno się strzelać do chorej osoby. Można było załatwić to inaczej. Sprawy w sądzie są jednak notorycznie przekładane. Wczoraj rozprawa miała odbyć się już po raz czwarty, a rano dostałam telefon od mecenasa, że w sądzie wciąż brakuje jakichś dokumentów. To granie na zwłokę jest celowe – uważa mieszkanka Jurcza.

Termin następnej rozprawy nie został jeszcze wyznaczony.

Wcześniej o sprawie pisaliśmy tutaj: /aktualnosci,29882,szedl_przez_wies_i_sial_zniszczenie.html


POWIĄZANE ARTYKUŁY