Miedziowa spółka przedstawiła raport finansowy za pierwszych dziewięć miesięcy tego roku. Tym razem w sposób niezwykły – na żywo przez internet. Każdy więc mógł zobaczyć, jak szefowie KGHM prezentują ostatnie wyniki firmy analitykom. Okazało się, że nie są one najgorsze. Mimo załamania popytu na miedź spółka zarobiła ponad 2,5 mld zł.
– Wygenerowaliśmy przychody na poziomie 8 mld 751 mln zł. Zysk netto na sprzedaży to kwota 2 mld 958 mln zł, a zysk netto za trzy kwartały zamyka się sumą 2 mld zł 533 mln zł. Jeżeli chodzi o wynik skonsolidowany netto wynosi 2 mld 511 mln zł – informuje wiceprezes KGHM Maciej Tybura.
Do osiągnięcia zaplanowanego w budżecie wyniku brakuje już niewiele, ponieważ budżet na rok 2008 miał się zamknąć kwotą 2,9 mld zł. Szefowie KGHM nie przewidują korekty tej prognozy.
A jak będzie wyglądał przyszły rok? Trudno przewidzieć. Sytuację rynkową, jeżeli chodzi o poziom zakupów, szefowie miedziowej spółki oceniają jako korzystną. Ich wątpliwości budzi tylko jedna niewiadoma – rynek energii elektrycznej.
– Energia rzeczywiście spędza nam sen z powiek i to nawet nie w perspektywie KGHM-u – mówi Mirosław Krutin, prezes Polskiej Miedzi. – Jeśli ziszczą się zapowiedzi firm energetycznych o podwyżce dla firm rzędu 70-80 proc., to wszyscy będziemy mieli problem, że realna gospodarka znajdzie się w dramatycznej sytuacji w styczniu. Duże firmy przeżyją, poradzą sobie, ale mniejsze firmy będą miały bardzo poważne problemy. Jednak wszystkie wysiłki, które zrobimy w zakupach, zostaną zżarte przez energię elektryczna. To jest zła wiadomość.
Władze miedziowej spółki zastrzegają, że robią wszystko, aby zmniejszyć koszty. Górnicy więc raczej nie mogą liczyć na wzrost płac w tym roku.
– Jeżeli chodzi o koszty wewnętrzne, rzeczywiście robimy tutaj dość dużą pracę, żeby te koszty zmniejszyć. Bardzo duże znaczenie mają koszty pracy. Bez rozmów na ten temat z organizacjami związkowymi nie będziemy wychodzić przed szereg i raczej nie będziemy mówić o wielkich rzeczach – stwierdza Krutin. – Ja zwracam uwagę na to, że nie ma podwyżek wynagrodzeń. A zapis, że wrócimy i przeanalizujemy sytuację, jest zapisem zupełnie zrozumiałym, dlatego że my mówimy o kryzysie, ale niekoniecznie druga strona musi akceptować nasze stanowisko. Tego kryzysu trzeba dotknąć, poczuć na własnej skórze. Według nas reguły gry się zmieniły, rynek jest zasadniczo inny – dodaje.
MRT