Na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć skazano 32-letniego Radosława W. i 38-letniego Rafała M., którzy przebrani za policjantów próbowali ukraść samochód z 24 tonami kabla miedzianego o wartości prawie 600 tysięcy złotych. Sąd Rejonowy w Lubinie niedawno wydał wyrok w tej sprawie.
Rafał M. i Radosław W. z województwa małopolskiego od pewnego czasu nie mieli pracy, więc wymyślili, jak – wydawało im się – w łatwy i szybki sposób zarobić duże pieniądze. Postanowili ukraść miedź, napadając na TIR-a wyjeżdżającego z huty, i ją sprzedać.
– Radosław W. pracował wcześniej w punkcie skupu złomu i wiedział, jak dużo można zarobić na sprzedaży złomu miedzianego, a przy okazji był zorientowany, jak kradzioną miedź można wprowadzić do obrotu, aby nie budziło to podejrzeń – mówi Liliana Łukasiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Mężczyźni przez jakiś czas obserwowali Hutę „Cedynia” w Orsku. Najpierw próbowali zatrzymać auto z miedzią udając pijanego i kładąc się na drodze, potem zastosowali petardę hukową. Jednak kierowca leżące na drodze osoby omijał, a na hałas petardy nie zareagował.
Później zrodził się pomysł, aby przebrać się za policjantów. Rafał M. i Radosław W. kupili wszystkie niezbędne przedmioty przez internet: koszule z pagonami, odznaki policyjne, lizak do zatrzymywania, atrapę pistoletu oraz lampę z niebieskim pulsującym światłem.
W salonie w Krakowie wypożyczyli też typowy dla drogówki samochód: opla insygnię. I w lipcu 2014 roku próbowali napaść na TIR-a, który wyjechał po 1 w nocy z huty.
– Mężczyźni wykorzystali, że pojazd na trasie Rudna – Rynarcice nie zatrzymał się na znaku „stop” i dali mu lizakiem sygnał do zatrzymania. Kierowcę poprosili, aby wsiadł do opla. Mężczyzna nabrał podejrzeń, gdy zobaczył, że jeden z policjantów ma przewieszoną na szyi legitymację policyjną, co nie jest typowe dla funkcjonariuszy drogówki – relacjonuje prokurator Łukasiewicz. – Gdy zaczął się wycofywać, podbiegł do niego Rafał M. i złapał go za rękę, ciągnąc do samochodu. Pokrzywdzony wyrywał się. Wówczas podbiegł do nich drugi oskarżony i prysnął kierowcy gazem łzawiącym w twarz – dodaje.
Kierowca, mimo że był bity, zdołał im się wymknąć. Odjechał i powiadomił policję. Napastnicy uciekli. Przebrania porzucili w krzakach.
Kierowca zapamiętał początek numeru rejestracyjnego samochodu fałszywych policjantów. Dzięki temu i monitoringowi szybko ustalono, że auto wypożyczono w Krakowie. Następnie ustalono tożsamość jednego z napastników – Radosława W. Gdy ten dowiedział się, że szuka go policja, sam się zgłosił do prokuratury. Jego wspólnik ukrywał się jeszcze przez rok. Zatrzymano go dopiero 31 lipca 2015 roku.
– Obaj mężczyźni w listopadzie 2015 r. oskarżeni zostali o usiłowanie rozboju na pokrzywdzonym w celu dokonania kradzieży mienia o łącznej wartości 775 tysięcy złotych oraz o spowodowanie u niego, na skutek zastosowanej przemocy, obrażeń ciała w postaci stłuczeń na twarzy i ramionach, skutkujących rozstrojem zdrowia na okres poniżej siedmiu dni – mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Mężczyznom groziło za to od 2 do 12 lat więzienia. Obaj postanowili dobrowolnie poddać się karze. Złożyli wniosek, by skazano ich bez przeprowadzania postępowania sądowego.
– Ponieważ okoliczności przestępstwa nie budziły wątpliwości, a sąd uznał, że cele kary zostaną osiągnięte bez przeprowadzania procesu, uwzględnił wniosek oskarżonych i skazał ich na pierwszej rozprawie. Radosław W. i Rafał M. usłyszeli wyroki po dwa lata pozbawienia wolności – wyjaśnia Liliana Łukasiewicz.
Ponieważ mężczyźni nie byli dotąd karani, sąd zawiesił wykonanie kary na pięć lat próby. Wyrok jest prawomocny.