Prywatyzacja po nowemu

9

Krytycy polityki ostatnich rządów w niskiej dywidendzie KGHM węszą spisek. Uważają, że to przedwyborczy trik, w którym chodzi jedynie o to, by już nie drażnić elektoratu z Zagłębia Miedziowego. Dać mu chwilę spokoju, po której będzie można odtrąbić wyborczy sukces, by następnie znów sprytnie dobrać się do skarbca regionu.

 

Inni analitycy śmieją się z tych teorii i przypominają o błyskawicznej sprzedaży 10 proc. akcji KGHM i prywatyzacji WPEC. Pierwsza operacja została gwałtownie oprotestowana. Druga zaś przeszła zupełnie niezauważona. Ministerstwu skarbu udało się sprzedać peerelowskiego molocha, ale nikt nie mówił głośno, że to przecież za sprawą innego giganta, czyli KGHM, a ściślej jego córki o imieniu Energetyka.

Komentatorzy nie wierzą w zdroworozsądkowe scenariusze. Ich zdaniem nie po to KGHM, na tydzień przed walnym, podpisał z bankami specjalną umowę. Umowa ta otwiera mu bowiem możliwość emisji obligacji do pół miliarda złotych. Po co bogata spółka ma się zadłużać, a zwłaszcza, że pieniądze z tej operacji mają być przeznaczone na tzw. bieżącą działalność?

Niewykluczone, że odpowiedź na to pytanie, już podczas poniedziałkowych obrad akcjonariuszy, dał sam prezes KGHM, który przyznał dziennikarzom, że kierowany przez niego holding rozważa możliwość kupna prywatyzowanego Tauronu – innej spółki z udziałem skarbu państwa. Mało tego, chodzi o zakup znaczącego pakietu!

Polska Miedź może więc kupić od swego największego udziałowca kolejnego molocha, a pozbyć się – bo takie są widać oczekiwania – rentownego Polkomtelu – operatora sieci Plus.


POWIĄZANE ARTYKUŁY