Prywatna woda

113

Brak wody, wysoka, sięgająca ponad 30 stopni temperatura powietrza oraz złośliwość sąsiada przyczyną problemów na fermie norek jednego z rolników w Chróstniku.
Dramat rolnika ze wsi Chróstnik koło Lubina rozpoczął się kilka dni temu, kiedy było już wiadomo, że wzrastające temperatury powietrza nie pozwolą mu na utrzymanie przy życiu kilkaset norek.
– Przedwczoraj padło mi ponad trzysta zwierząt, a dziś rano (poniedziałek – od red.) już ponad pięćdziesiąt – mówił rozżalony Dariusz Dubiński, hodowca norek, którego spotkaliśmy wczoraj pod urzędem Gminy Lubin. – Nikt nie chce mi pomóc. Chciałbym rozmawiać z wójtem, ale trwa sesja i nikt nie chce mnie wysłuchać, a chodzi tylko o podłączenie mojej fermy do wody, która uchroniłaby te zwierzęta od śmierci.
Pan Dariusz założył wraz z żoną fermę norek ponad rok temu. Zwierzęta sprowadził z Danii. Od początku działalności starał się o przyłącze wody, które w upalne dni pomogłoby utrzymać hodowlę w należytym porządku.
– Od 2004 roku mam prawomocną zgodę na budowę przyłącza wodnego oraz wpięcie się do rury w drodze gminnej, ale żebym mógł z tego skorzystać musi się na to zgodzić także mój sąsiad. Niestety do tej pory nie udaje mi się go przekonać- tłumaczy Dubiński.
Zgodę na przyłącze doprowadzające wodę kilka lat temu uzyskał sąsiad Pana Darka i to on blokuje rolnikowi dostęp do wody, ponieważ twierdzi, że to prywatne łącze wodne.
– Przyłącze do wody faktycznie znajduje się na terenie sąsiada. Ten mówi więc, że to jest jego prywatne przyłącze. Skoro jednak gmina zezwoliła na budowę, to po wykonaniu należy zdać to przyłącze na rzecz gminy, a ten pan tego nie zrobił i na domiar tego wszystkiego gmina też się tego nie domaga.
– Pokazałem mu zwierzęta, wezwałem na fermę również jednego z radnych gminy Lubin oraz panią sołtys, żeby zobaczyli, jaki jest rozmiar mojej tragedii. Nic jednak nie dotarło do tego człowieka.
Jak stwierdził lekarz weterynarii, zwierzęta padły z powodu silnych upałów- doznały udaru słonecznego.
– Byłam świadkiem jak pan Dubiński prosił Pana H. o zgodę na przyłączenie się do wodociągu, ten jednak odmówił, naprawdę nie wiem dlaczego – potwierdza wersję Dubińskiego Janina Mucha, sołtys miejscowości Chróstnik.
Dubiński postanowił osobiście spotkać się z Ireną Rogowską, wójtem Gminy Lubin, jednak podczas sesji rozmowa nie była możliwa. Hodowca jednak nie odpuścił i do spotkania z wójtem doszło około południa. – Wójt po wysłuchaniu Dariusza Dubińskiego postanowiła zająć się tą sprawą – poinformował Janusz Łucki, rzecznik Urzędu Gminy Lubin.
– Sprawa została przekazana do Gminnego Zakładu Usług Komunalnych i Mieszkaniowych w Księginicach. Nie wiem kiedy zostanie załatwiona. Szkoda, że ten pan przychodzi do nas dopiero teraz, kiedy doszło już do tragedii.
Pomoc potrzebna jest natychmiast. Po powrocie na fermę w Chróstniku, pana Darka czekała jednak miła niespodzianka. Kilku mieszkańców wsi, dowiedziawszy się o problemach z wodą, zdecydowało się bowiem pomóc rodzinie hodowcy. Przywieźli dwa beczkowozy wody i pomogli zrosić pawilony, w których znajdują się zwierzęta. Pomoc zaoferował również jeden z radnych gminy Lubin.
– Zostałem mediatorem w tej sprawie – mówi nam dzisiaj Jan Gątkowski, radny gminy Lubin. – Rozmawiałem z Panem H. i z Panem Dubińskim i postaram się rozwiązać ten problem. Jeszcze dziś dojdzie do spotkania w Urzędzie Gminy Lubin – dodaje radny.
Ferma Dariusza Dubińskiego spełnia wszystkie wymogi unijne. Jedynym problemem jest teraz przyłącze wodne. Do sprawy będziemy powracać.
Na zdjęciu padłe norki na fermie rolnika

Iwona Mielczarek


POWIĄZANE ARTYKUŁY