LUBIN. Legnicka i lubińska prokuratura już po raz drugi prostują informację, jaka pojawiła się w telewizji TVN, autorowi zarzucając manipulację i poszukiwanie taniej sensacji. I poprzednio, i tym razem chodziło o sprawę Tomasza Sz., syna byłego prezesa KGHM, który w 2009 roku, będąc pod wpływem środków odurzających, spowodował wypadek, w którym zginął wówczas 33-letni mężczyzna.
– Z wielkim zażenowaniem i niesmakiem przyjęliśmy reportaż telewizyjny pani Kamili Wielogórskiej wyemitowany w stacji TVN24, w magazynie „Prosto z Polski” – rozpoczyna swoje pismo prokuratura.
Chodzi o reportaż zatytułowany „Dziwy w śledztwie w sprawie prominenta” ( http://www.tvn24.pl/-1,1706286,0,1,dziwy-w-sledztwie-ws-syna-prominenta,wiadomosc.html ). Wcześniej prokuratura odniosła się krytycznie do informacji umieszczonych w magazynie Tomasza Sekielskiego „Czarno na Białym”.
Teraz prokuratorzy zarzucają dziennikarce TVN nierzetelność i to, że przedstawiła nieprawdziwą wersję zdarzeń.
– Reportaż pani Wielogórskiej stanowi manipulację mającą na celu znalezienie taniej sensacji poprzez insynuacje o nieudolnej pracy Prokuratury Rejonowej w Lubinie sprzyjającej sprawcy wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym – synowi byłego prezesa KGHM, co absolutnie nie jest zgodne z prawdą – pisze prokuratura i wypunktowuje „nieprawdziwe tezy reportażu”:
– Nie jest prawdą, że prokuratura doprowadziła do nieuzasadnionego opóźnienia w pobraniu od sprawcy wypadku prób krwi celem poddania ich badaniu na zawartość alkoholu i środków odurzających. (…) W poruszonym przypadku około dwugodzinna zwłoka wynikała z faktu, że bezpośrednio po wypadku w pierwszej kolejności sprawca poddany został zaopatrzeniu medycznemu, albowiem doznał on poważnego urazu nogi.
– Odnośnie próby przeliczenia zawartości we krwi substancji odurzających, to nie jest to wymysł Prokuratury Rejonowej w Lubinie, a na potrzebę takich ustaleń wskazywał w swoich orzeczeniach Sąd Najwyższy (wyrok z 7 lutego 2007 r., V KK 128/06).
– Przy wyborze biegłego do wykonania przeliczenia stężenia narkotyku we krwi w porównaniu do stężenia we krwi alkoholu powołano lekarza z zakresu medycyny sądowej, na okoliczność czego legitymuje się on stosownym dyplomem.
– Nadmienić przy tym należy, że przytoczone w reportażu wypowiedzi lekarza toksykologa dr Marcina Zawadzkiego o czasie utrzymania we krwi stężenia substancji świadczących o zażywaniu środków odurzających mają charakter teoretyczny i bez odniesienia ich do okoliczności sprawy nie mogą służyć do formułowania fałszywych tez o błędach prokuratury.
O ostatniej rozprawie w sprawie Tomasza Sz. pisaliśmy tutaj: /aktualnosci,14400,zamiast_wyroku_kolejna_rozprawa.html