Urząd pracy chciałby nauczyć bezrobotnych zawodu w praktyce. W zeszłym roku pomysł nie wypalił. Urzędnicy liczą, że tym razem uda się znaleźć chętnych rzemieślników, którzy wzięliby pod swoje skrzydła, na razie bezrobotnych, uczniów.
– To miałaby być taka praktyczna nauka zawodu bezpośrednio u pracodawcy – wyjaśnia dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Lubinie Alicja Kargol. – Jednak pracodawca musiałby poświęcić dużo czasu takiemu uczniowi, nauczyć teorii i praktyki, prowadzić dzienniczek i na koniec przeprowadzić egzamin – dodaje.
Być może również dlatego gdy w ubiegłym roku urząd pracy szukał rzemieślników, którzy przyjęliby do siebie uczniów na taką naukę zawodu, nikt się nie zgłosił.
Urzędnicy postanowili jednak spróbować wcielić w życie swój pomysł jeszcze raz. Znowu szukają rzemieślników. Na swojej stronie internetowej PUP opublikował zaproszenia do współpracy. Jest tam informacja o przedsięwzięciu i krótka ankieta, którą pracodawca musi wypełnić.
– Na razie nikt się nie zgłosił, ale dopiero rozpoczęliśmy szukanie – wyjaśnia Alicja Kargol.
Urząd pracy czeka na zgłoszenia do końca stycznia. Jeśli będzie zainteresowanie, przeznaczy na realizację tego pomysłu pieniądze, jeśli nie, spożytkuje je w jakiś inny sposób.
– Taki bezrobotny, który uczyłby się zawodu u pracodawcy, otrzymywał będzie stypendium w wysokości 120 procent zasiłku miesięcznego – mówi dyrektor lubińskiego urzędu pracy. – Zaś pracodawca, jeśli doprowadzi do zatrudnienia tego ucznia, otrzyma nagrodę – dodaje.
Pracodawca może również liczyć na zwroty za wykorzystane materiały, posiłki itp.
Takie szkolenie, w zależności od wyboru rzemieślnika i ucznia, może trwać albo od 3 do 6 miesięcy i kończyć się egzaminem, po którym otrzymuje się jedynie zaświadczenie, albo od 12 do 18 miesięcy z egzaminem i staraniem się o uzyskanie tytułu czeladnika.
Urzędnicy wierzą, że tym razem uda im się zrealizować pomysł. – Liczymy na rzemieślników – podsumowuje dyrektor PUP-u.