Prezes Wirth: Nie ustąpię

35

– Skończmy z tą urawniłowką – stwierdza prezes KGHM Herbert Wirth, mówiąc, że jest za wyższymi wynagrodzeniami, ale nie dla wszystkich po równo. Zarząd nie ma zamiaru ugiąć się przed żądaniami związków zawodowych. – Z czego ma ustąpić zarząd czy pracodawca? Z przywileju zatrudnienia na 10-20 lat? Nie ustąpię – zapowiada szef miedziowej spółki.

 

W KGHM trwa spór zbiory zarządu z kilkoma związkami zawodowymi. W najbliższy poniedziałek, 28 czerwca, w kopalni Polkowice-Sieroszowice rozpocznie się referendum strajkowe. Przeprowadzą je Związek Zawodowy Pracowników Przemysłu Miedziowego i „Solidarność”. Później ta sama procedura powtórzona zostanie w pozostałych oddziałach Polskiej Miedzi. Pracownicy zdecydują, czy chcą strajku, czy też nie.

Władze spółki od chwili gdy związki przedstawiły swoje żądania, uważają, że są one nie do spełnienia.

– Roszczenia związków są różne, ale koncentrują się, w moim odczuciu, w takich obszarach, które są nieetyczne – mówi prezes Herbert Wirth.

A związki chcą między innymi gwarancji zatrudnienia minimum na 10 lat od, jak to określa ZZPPM, „ewentualnej utraty kontroli skarbu państwa nad Polską Miedzią”.

– To jest zawłaszczanie miejsc pracy – komentuje szef miedziowej spółki. – Co mam powiedzieć następnym, którzy będą chcieli przyjść do pracy, że już nie ma miejsc? A dyrektor jako menadżer straci możliwość zarządzania firmą czy zwalniania tych, którzy źle pracują – dodaje.

Jeśli zaś chodzi o podwyżki zarząd też jest nieugięty. Uważa, że powinno się wynagradzać według jakości i ilości pracy. Podwyżki należą się więc tym, którzy pracują na przodku. Przygotowywany jest również system nagradzania, dla tych którzy swoja pracę wykonują najlepiej.
– W KGHM zaczęliśmy porządkować kwestie płac. Nie może być tak żeby wszyscy dostawali po równo. Jeżeli chodzi o zaangażowanie pracowników w proces produkcyjny jest różny i płaca powinna być adekwatna w zależności od tego wpływu – wyjaśnia Wirth. – KGHM zaproponował szerokiej grupie społecznej wynagrodzenia, a wszyscy bardzo dobrze zarabiają, na przyzwoitym poziomie.

Szefostwo spółki liczy się z tym, że może dojść do strajku i zatrzymania produkcji. – Przygotowujemy się na najgorsze – dorzuca prezes. Jednak dyrektor Sierpolu, od którego związkowcy rozpoczną referendum, uważa, że górnicy mają swój rozum i niekoniecznie muszą opowiedzieć się za strajkiem

– Poczekajmy na decyzję załogi, bo to co mówią związki, nie musi być zdaniem wszystkich pracowników. Myślę, że pracownicy są w stanie ocenić, czy to co chcą uzyskać związki, jest warte strajku – mówi Jarosław Kuźniar, dyrektor kopalni Polkowice Sieroszowice.


POWIĄZANE ARTYKUŁY