To była metafora, chciałem wesprzeć Michniewicza – tłumaczy prezes Zagłębia Lubin Robert Pietryszyn dlaczego nie tak dawno zapowiadał, że tylko sześć kolejnych porażek Zagłębia może spowodować dymisję trenera. Czesław Michniewicz dziś został zwolniony z lubińskiego zespołu.
– Po remisie z Jagiellonią już jednak nie wytrzymałem, bo nie było żadnych przesłanek, że nawet za pół roku będzie choćby odrobinę lepiej – powiedział Pietryszyn. – Nie wylałem trenera, bo dał się wypuścić jednej z bulwarówek na rzekome rozmowy kontraktowe z Los Angeles Galaxy. To nieprawda, gdybym chciał rozliczać byłego już szkoleniowca za chamstwo pod moim adresem na łamach prasy czy choćby tylko nielojalne wypowiedzi, nie pracowałby w Lubinie już od roku.
– Ja wiem, że trudno w to uwierzyć, ale na dymisji zaważyły jedynie wyniki. A rezultaty nie były satysfakcjonujące, bo Michniewicz skonfliktował się z zawodnikami. Powtarzałem: trenerze, proszę rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać, a nie eskalować konflikt. Nie słuchał. Pewnie, że mogłem się napiąć i wyrzucić pięciu czołowych zawodników zamiast trenera, ale czemu by to służyło? Idiotą nie jestem – tłumaczy prezes Zagłębia.
Więcej w nowym blogu – Z życia redakcji "Piłki Nożnej" – pilkanozna.pl