Premiery na nowy tydzień w kinie Muza

47

„Gru i Minionki: Pod przykrywką”, „Wieczór kawalerski” oraz „Orzeł i reszta” – te trzy produkcje można od dzisiaj, 5 lipca, obejrzeć w lubińskim kinie Muza. Ponadto jeszcze przez tydzień, do 11 lipca wyświetlany będzie „Horyzont. Rozdział 1” Kevina Costnera.

„Gru i Minionki: Pod przykrywką”

Na ten film zapewne czekają najmłodsi widzowie. Kolejna najnowsza odsłona przygód Gru i Minionków będzie gościć na ekranach kina Muza do 1 sierpnia.

Natomiast „Wieczór kawalerski” i „Orzeł i reszta” będzie można oglądać do 18 lipca.

W cyklu DKF kinomanii 10 lipca obejrzą film „Jutro będzie nasze”.

Szczegółowy repertuar kina Muza oraz cennik biletów można znaleźć na stronie ckmuza.eu.

O filmach:

„Gru i Minionki: Pod przykrywką”

Gru, ulubiony superzłoczyńca świata, powraca w ekscytującej, nowej odsłonie komedii animowanej „Gru i Minionki: Pod przykrywką”.

Gru i Lucy oraz ich córeczki: Margo, Edith i Agnes powitają nowego członka rodziny – Gru juniora.

Gru będzie musiał zmierzyć się z nowym nemezis w postaci Maxime’a Le Mala i jego femme fatale Valentiny.

„Wieczór kawalerski”

Mario (Mateusz Banasiuk) i Janek (Rafał Zawierucha) postanawiają zorganizować epicki wieczór kawalerski dla swojego przyjaciela. Idea jest prosta. „Co stanie się w Vegas, zostaje w Vegas”. Do dyspozycji ma być wszystko, co normalnie rozbiłoby każde narzeczeństwo, i to w ilościach bez limitu. Kobiety warte grzechu (Joanna Opozda, Magdalena Perlińska), używki o mocy tsunami i inne atrakcje wyjęte żywcem z Hollywood. Jednak, gdy na imprezę wbija gangster (Jan Wieczorkowski) z obstawą, perfekcyjnie zaplanowany wieczór zaczyna zmierzać ku katastrofie. Trzej przyjaciele będą musieli kierować się nie tylko zamiłowaniem do zakazanych substancji, ale też instynktem przetrwania. Istnieje bowiem realna obawa, że do wesela się nie zagoi…

„Orzeł i reszta”

Młodego orła Dzióbka wychowały kury w słynnej wiosce Kurnikowo. Od pisklaka marzył jednak o tym, by wznieść się ku chmurom niczym prawdziwy as przestworzy. Gdy dzięki pewnemu wynalazkowi wzbija się wreszcie w powietrze, przypadkowo obraca wioskę w pierze.

Zawstydzony, ucieka do Skrzydłowic – ptasiej stolicy, aby tam nauczyć się latać i dołączyć do elitarnego Orlego Patrolu. Teraz będzie musiał obudzić w sobie orła, aby zostać bohaterem wszystkich ptaków, zanim będą mieć „przegdakane”.

„Horyzont. Rozdział 1”

Zrealizowana z epickim rozmachem wielowątkowa opowieść o ludziach, którzy ryzykują wszystko, by spełnić swoje marzenia na dalekim amerykańskim zachodzie. Tysiące marzycieli, poszukiwaczy lepszego jutra, przemierzają bezkresne terytoria Stanów Zjednoczonych z nadzieją na znalezienie swojego miejsca na Ziemi. Narażeni na ataki rdzennych mieszkańców, broniących swojej ziemi i napaści bandytów szukających łatwego łupu, mierzą się z własnymi słabościami i gniewem natury w drodze ku wymarzonemu celowi. W kraju rozdartym krwawą wojną secesyjną krzyżują się losy szlachetnych i podłych, silnych i słabych, odważnych i tchórzy. Tylko nieliczni z nich dotrą do szczęśliwego kresu tej wielkiej wędrówki… Na drugą część filmu zapraszamy do kina w sierpniu.

„Jutro będzie nasze”

„Nawet na służącą się nie nadajesz!”, mówi do Delii jej mąż, jedną ręką zabierając jej wypłatę, a drugą wymierzając siarczysty policzek. Nieśmieszne? A może jednak dobrze się będziecie bawić w tym (nie)miłym towarzystwie? „Jutro będzie nasze” – mocny, a jednocześnie zabawny i pełen emocji kobiecy głos, który stał się jednym z największych przebojów kinowych we Włoszech, wyprzedzając w tamtejszym box office nawet „Barbie” Grety Gerwig i „Oppenheimera” Christophera Nolana. Jest to zasługą między innymi jednego z najbardziej zaskakujących – i jednocześnie satysfakcjonujących – zakończeń filmowych ostatnich lat. „Jutro będzie nasze” to debiut komiczki i aktorki Paoli Cortellesi, która, podążając śladem Phoebe Waller-Bridge („Fleabag”), zagrała w nim także główną rolę. Z Delią może utożsamić się każda z nas, bo i my dokonujemy na co dzień rzeczy niemożliwych – ogarniamy dom i pracę, dzieci i starszych członków rodziny, łagodzimy złe humory męża albo emocje nastoletniej córki. Delia urabia sobie ręce po łokcie, a w zamian dostaje tylko kolejne razy, pretensje i fochy. Jest również przekonana, że szykującą się do zamążpójścia córkę czeka podobny los. Jednak pewnego dnia przychodzi do niej list, który prowokuje ją do buntu i skłania do zaskakująco śmiałych czynów, których nikt się nie spodziewa po gospodyni domowej. „Jutro będzie nasze” emanuje duchem zmiany, wiarą w siłę kobiet i kobiecą solidarność. Jest też odą na cześć pięknych, acz burzliwych relacji matek z córkami. Ten włoski przebój rozgrywa się w podnoszącym się z kryzysu powojennym Rzymie i nawiązuje do dzieł neorealizmu, w szlachetną tradycję wkłada jednak współczesne treści. Bo „Jutro będzie nasze” mówi o zbiorowym przebudzeniu, o kobietach, które jako pierwsze odważyły się przeciwstawić dziedzictwu przemocy. Przeplatający śmiech i łzy, wprost dotykający bolesnych doświadczeń, a przy tym lekki jak rzymskie wakacje film Cortellesi dowodzi, że przyszłość leży – dosłownie – w naszych rękach. Czy od czasów naszych babek coś dla siebie wywalczyłyśmy? Tak, i lepiej mocno tego pilnujmy, mówi reżyserka. Film Cortellesi w rytm włoskich ballad prowadzi nas przez współczucie, wściekłość, śmiech i wzruszenie, zarówno stawiając nas przed brutalną prawdą, jak i dając nieskończone pokłady nadziei.


POWIĄZANE ARTYKUŁY