Lubin znów wstrzymał oddech po informacji o tragedii w kopalni. Śmierć górnika po raz kolejny pokazała, jak okrutna i nieobliczalna może być ziemia, która równocześnie jest przecież największym bogactwem tego regionu. Dziś właśnie kończy się siedmiodniowa żałoba po wstrząsie, którego skutki okazały się tragiczne dla doświadczonego sztygara. Jego koledzy mieli więcej szczęścia, ale uraz psychiczny zapewne pozostanie im na zawsze.
Jutro KGHM czeka wstrząs, ale zupełnie innej natury. Ogólnopolskie media spekulują, że podczas posiedzenia rady nadzorczej spółki stanowisko może stracić jej prezes. Natomiast informatorzy zawodowo związani z koncernem spekulują, że z posadą pożegna się jednak członek zarządu o najkrótszym stażu. W piątek okaże się, kto był bliższy prawdy.
Ale nie tylko tragediami i personalnymi zawirowaniami żyje ostatnio stolica Polskiej Miedzi. Lubinianie emocjonują się kultową ongiś Lutnią, która właśnie zmieniła właściciela. Dojrzałe pokolenia ubolewają, że nie mają gdzie potańczyć. W utyskiwaniach wtórują im młodsi mieszkańcy, którzy na zabawy jeżdżą do sąsiednich miast.
Nie dla wszystkich jednak takie eskapady kończą się dobrze. Ostatnio przekonali się o tym zawodnicy futbolowego Zagłębia Lubin, którzy po fatalnym meczu pojechali odreagować do legnickiej dyskoteki. Pech chciał, że świadkami ich relaksu byli rozwścieczeni kibice, którzy błyskawicznie nagłośnili sprawę.
Już wiadomo, że klub wobec balowiczów wyciągnie konsekwencje. Nie wszyscy jednak podzielają pomysł finansowych kar dla piłkarzy. Przypominają, że młodość swoje prawa ma i że pląsy na parkiecie można przecież potraktować jako mniej monotonną formę treningu.
