Prawdziwa cnota krytyki się nie boi

18

Prezydent Lubina nigdy nie przebierał w słowach i zawsze mówi, co myśli. Swych opinii nie ubiera w piękne słowa. Poglądy artykułuje w dosadny sposób. Tak, by jego wyborcy z łatwością mogli zrozumieć, jakie są faktyczne intencje gospodarza miasta.

 

Robert Raczyński nie lubi wyświechtanych dziwolągów typu, że ktoś tam „mija się z prawdą”. Mówi wprost: „kłamie”! Tak też było w przypadku słynnych „nierobów”. Zamiast powiedzieć np., że członkowie zarządu starostwa nie przemęczają się w pracy – nazwał ich, jak nazwał.

Stare powiedzenie mówi, że prawdziwa cnota krytyki się nie boi. Ale władze powiatu są niczym żona Cezara, bo oburzają się na każde niełaskawe słowa, czemu już resztą nieraz dały wyraz.

Niedawno z kretesem przegrały proces o słowa z rzecznikiem prezydenta miasta, a teraz z samym włodarzem Lubina. Słowami „wieczny nierób” poczuł się także urażony rzecznik starostwa. Od policji domagał się ścigania internauty, który na portalu lubin.pl ośmielił się niepochlebnie ocenić jego pracę.

Polskie sądy są w tej kwestii jednomyślne i w uzasadnieniach wyroków wskazują, że osoby publiczne muszą być przygotowane na najbardziej miażdżącą czy nawet niesprawiedliwą ocenę. Przedstawiciele władzy, w przeciwieństwie do szarych obywateli, mają tysiące możliwości, by publicznie odeprzeć zarzuty. Wyprawa do sądu z prywatnym aktem oskarżenia – to pójście po najmniejszej linii oporu.

Poniedziałkowy wyrok dostrzegła nawet redakcja „Teleexpressu”, która z rozbawieniem podała informację o „nierobach” z Lubina. Gdyby starostwo zmilczało – nie byłoby sprawy. A tak? Wiadomo…

Kolejny przegrany proces sądowy starostwa, tym razem z gospodarzem Lubina, to okładkowy temat najnowszego wydania „Wiadomości Lubińskich”, które już niebawem pojawią się w stałych punktach kolportażu. Gorąco zachęcamy do lektury numeru.


POWIĄZANE ARTYKUŁY