Praca przyniesie efekty – rozmowa z Łukaszem Hanzel

50

dsc_1709_1_.jpghanzel_1.jpgNie pcha się przed obiektyw kamery, nie zależy mu również na tym, żeby za wszelką cenę błyszczeć w wywiadach. Wypowiada się w sposób stonowany, niekiedy nawet oszczędny, bowiem swoją prawdziwą wartość zamierza zaprezentować na boisku.

Trenerzy, a także koledzy z zespołu widzą w nim jednak przyszłego lidera „Miedziowych”. Łukasz Hanzel nie wypowiada tak śmiałych deklaracji, aczkolwiek jeśli się go trochę pociągnie za język, daje się zauważyć, że ten niezwykle pracowity, a przy tym obdarzony sporym potencjałem piłkarskim chłopak, marzy o tym, aby stać się następcą Macieja Iwańskiego i wkrótce swoją grą radować lubińskich kibiców.

Zdajesz sobie sprawę, że ciąży na Tobie duża odpowiedzialność? W tym sezonie wiązane są z Twoją osobą spore nadzieje. Jak to odbierasz?
– Ja do tego podchodzę na spokojnie. Trzeba znać swoje miejsce w szeregu, dlatego nie reaguje na taką sytuację w sposób emocjonalny. Mógłbym się jeszcze niepotrzebnie spalić psychicznie.

W poprzednim sezonie byłeś pod parasolem ochronnym. Trenerzy stopniowo i umiejętnie oswajali Cię ze specyfiką gry na najwyższym poziomie ligowym. Tymczasem w ostatnim odcinku programu „Nasze Zagłębie” trener Adam Fedoruk jasno powiedział, że to Ty masz prowadzić grę zespołu Zagłębia w nowym sezonie. Dasz sobie radę?
– Dla mnie jest to niewątpliwie duże wyróżnienie, tym bardziej, jeśli w podobnym tonie wypowiada się szkoleniowiec. Cóż mogę powiedzieć? Postaram się nie zawieść oczekiwań szkoleniowców, kolegów z drużyny i oczywiście kibiców. A skoro szkoleniowiec uważa, że będę prowadził grę drużyny, to najpewniej tak faktycznie będzie.

Twoja kariera, jak dotąd, układa się harmonijnie, lecz trudno nie oprzeć się wrażeniu, że to już czas najwyższy, byś zaakcentował swoją obecność na boiskach Ekstraklasy?
– Może nie jest to dla mnie ostatni dzwonek na grę na najwyższym poziomie, ale zgodzę się ze stwierdzeniem, że właściwie jest to najwyższy czas na to, bym zaistniał w Ekstraklasie. To jednak nie w rozmowie, ale na boisku będę musiał udowodnić, że dam sobie radę.

Trener Fedoruk powiedział, że w naszej drużynie jest grupa zawodników, którym przydałoby się jeszcze ogranie na zapleczu ekstraklasy. Dodał jednak, że w składzie Zagłębia są także piłkarze, którzy chcieliby grać w Ekstraklasie. W której grupie widzi dla siebie miejsce Łukasz Hanzel?
– Jeśli chodzi o mnie, to skłaniałbym się do gry w najwyższej klasie rozgrywkowej. Wcale bowiem nie jest powiedziane, że gra w nowej I lidze jest łatwiejsza. Co więcej, moim zdaniem występy na zapleczu ekstraklasy są trudniejsze, ponieważ tę klasę rozgrywkową charakteryzuje nieustanna walka o każdy centymetr boiska, w każdym spotkaniu ligowym. Oczywiście, w Ekstraklasie też każdy myśli o zwycięstwie i robi wszystko, by zdobyć trzy punkty, lecz w najwyższej klasie rozgrywkowej dominuje inna kultura gry. Drużyny są bardziej poukładane taktycznie, zawodnicy mają wyższe umiejętności techniczne. Co tu jednak dużo mówić, Ekstraklasa to Ekstraklasa, marzeniem każdego zawodnika jest móc regularnie w niej występować. Nie inaczej jest ze mną. W niej można się pokazać, ponieważ jest ona zdecydowanie bardziej medialna, jej losy śledzi znacznie więcej ludzi.

Wyobraź sobie taką sytuację: wybiegasz na murawę stadionu Wisły w Krakowie, na trybunach obiektu przy ulicy Reymonta zasiadło ponad dziesięć tysięcy ludzi. Czujesz się na siłach, by poprowadzić grę Zagłębia Lubin w takim meczu?
– Nie mogę teraz tego wiedzieć. Na to pytanie mógłbym Tobie odpowiedzieć dopiero wówczas, gdybym wybiegł na boisku w takim meczu. Wówczas, po końcowym gwizdku sędziego byłbym mądrzejszy. Czy się spalę psychicznie, czy nie, to się dopiero okaże. Aczkolwiek jestem pozytywnie nastawiony. Przecież kiedyś musi być ten pierwszy raz.

Kiedy w poprzednim sezonie trenerzy wprowadzali Ciebie w niektórych spotkaniach, choćby w meczu pucharowym z Polonią w Warszawie, czułeś się wówczas na siłach, by podołać ekstraklasowym wymaganiom?
– Akurat, kiedy graliśmy z Polonią Warszawa, wówczas ten klub występował w starej drugiej lidze. Jeśli mam być szczery, to nie rozegrałem jeszcze pełnego spotkania na poziomie ekstraklasy, ponieważ w spotkaniu, w którym debiutowałem w najwyższej klasie rozgrywkowej, z Groclinem w Grodzisku Wielkopolskim pojawiłem się na murawie w końcowych sekundach. W przedsezonowych sparingach wcale nie czułem się gorszy od zawodników, z którymi przyszło mi rywalizować. Mecze kontrolne to jednak coś innego, tak naprawdę moje wyobrażenia zweryfikuje liga. Sam jestem ciekaw, jak to będzie wyglądać.

W meczach kontrolnych potykaliście się z drużynami z Ekstraklasy: Lechią Gdańsk, nową Polonią Warszawa i Piastem Gliwice. Jak wypadłeś na tle rywali?
– O to należałoby zapytać trenerów, bowiem to oni są od oceniania zawodników. Natomiast, jeśli chodzi o moje odczucia, to są one pozytywne. Generalnie dobrze czułem się w tych konfrontacjach, tym bardziej, że nie było wielkiej presji w tych spotkaniach. Nie bez znaczenia była pomoc kolegów.

Jesteś zadowolony z tego jak przepracowaliście okres przygotowawczy?
– Przyznam szczerze, że wykonaliśmy dużo pracy. To jest jednak specyfika tego okresu. Na początku, gdy zaczynaliśmy przygotowania do sezonu, sztab szkoleniowy serwował nam treningi, po których mieliśmy prawo odczuwać zmęczenie. Nogi były ciężkie. Teraz jednak przychodzi świeżość i nogi lepiej niosą. Wówczas na murawie można zrobić znacznie więcej. Ja czuję się naprawdę dobrze i liczę, że wykonana przeze mnie, a także kolegów praca zaprocentuje już niebawem w meczach ligowych.

W poprzednim sezonie byłeś tak jakby na dalszym planie, bowiem w zespole był Maciej Iwański. Teraz jest zupełnie inaczej. Czujesz się podstawowym zawodnikiem tej drużyny?
– Nie, na pewno nie czuję się pewniakiem, który z urzędu będzie miał miejsce w wyjściowym składzie. Jak już powiedziałem na wstępie, trzeba znać swoje miejsce w szeregu. Aczkolwiek czuję, że mam bliżej do podstawowego składu niż miało to miejsce jeszcze kilka miesięcy temu. Podkreślę jednak – nie mogę być pewnym regularnej gry. Na zaufanie trenerów muszę solidnie pracować.

Do szatni wchodzisz jednak pewniejszym krokiem?
– (śmiech). Na pewno wchodzę do niej znacznie pewniejszym krokiem niż to miało miejsce na początku mojego pobytu w Zagłębiu.

Masz takie cechy charakteru, które predestynują Ciebie do bycia liderem drużyny na murawie?
– Zobaczymy. Na pewno nie mogę teraz pokusić się o odpowiedź na to pytanie.

Lecz przecież w Rozwoju Katowice, choć była to trzecia liga, takim liderem drużyny byłeś. Czy da się to przeszczepić na ekstraklasowy grunt?
– Miejmy nadzieję, że faktycznie się da.

Podobno najlepiej ze wszystkich piłkarzy opanowałeś tzw. „przekładańca”…
– Zademonstrować? (śmiech). Wykonanie zwodu, z którego na boisku słynął trener Fedoruk nie sprawia mi większych trudności. Jeśli się uda, będę z niego na boisku korzystał.

W końcówce poprzedniego sezonu miałeś problemy zdrowotne. A jak jest dzisiaj?
– Teraz jest wszystko w najlepszym porządku. Nie pozostaje mi zatem nic innego jak szykować się do gry.

Jakie sobie stawiasz cele na najbliższy sezon?
– Przede wszystkim chciałbym, aby omijały mnie kontuzje, bo gdy będę zdrowy, wówczas nic nie będzie stało na przeszkodzie, bym prezentował się tak, jak oczekują trenerzy i kibice, a także ja. Chciałbym ponadto regularnie grać w Ekstraklasie.

Do Zagłębia Lubin trafiają ostatnio piłkarze młodzi i utalentowani. Przykład Szymka Pawłowskiego, czy Patryka Klofika dowodzi, że to słuszna koncepcja. Wszyscy zastanawiają się, kto może pójść w ich ślady. Czy to akurat będziesz Ty?
– Hołduje zasadzie, że jeśli będzie się ciężko pracować, to wówczas wszystko jest możliwe. Wierzę, że praca, którą codziennie wykonuje przyniesie korzyści i wkrótce pójdę śladami Szymka, czy Patryka.

Twoja kariera, jeśli chodzi o reprezentacje młodzieżowe, nie układa się tak, jak sobie wymarzyłeś. Patrząc na ostatnie powołanie dla Szymona Pawłowskiego nabrałeś jeszcze większej ochoty do pracy?
– Tak. Jakoś nigdy nie byłem powoływany na zgrupowania reprezentacji Polski w kategoriach młodzieżowych, choć jeśli się dobrze orientuje, to w dorosłej reprezentacji znalazło się miejsce dla piłkarzy, którzy również nie cieszyli się zaufaniem szkoleniowców. Zdaje się, że sytuację podobną do mnie miał Jacek Krzynówek. Nie grał w żadnej kadrze młodzieżowej, a teraz jest jednym z liderów kadry. To dowodzi, że należy cały czas uczciwie pracować, a w końcu życie to wynagrodzi.

Widzisz efekty swojej pracy, odkąd przyszedłeś do Zagłębia z Rozwoju Katowice?
– Widzę. Jestem zdania, że od momentu przyjścia z Katowic zrobiłem spory postęp. Wkrótce jednak okaże się, czy jest on na tyle duży, bym już teraz poradził sobie w Ekstraklasie.

Co poprawiłeś w swojej grze?
– Przede wszystkim czuję się pewniej na murawie. W Lubinie zdecydowanie więcej stawia się na grę piłką, co mnie akurat zupełnie odpowiada. Poza tym poprawiłem grę z pierwszej piłki, mam także większy zmysł do gry kombinacyjnej.

Twoim atutem jest również uderzenie z dystansu. Imponowałeś tym w Rozwoju Katowice, a w ostatnim meczu sparingowym z Pogonią Oleśnica okrasiłeś swój występ piękną bramką…
– To prawda, odkąd pamiętam strzały z dalszej odległości wychodziły mi dość często. Jeśli posiadłem taką umiejętność, staram się z niej korzystać, jak tylko się da.

Lecz, gdy na boiskach Ekstraklasy wyjdziesz przeciwko Wiśle, Legii, a w bramce będą stali Mariusz Pawełek, czy Jan Mucha, noga nie zadrży w trakcie oddawania takiego uderzenia?
– (śmiech). To się okaże, gdy faktycznie wyjdę na boisko przeciwko tym zespołom. Pamiętajmy jednak, że, przykładowo, taki Pawełek zanim trafił do Wisły Kraków bronił w słabszych klubach. To pokazuje, że każdy musi zacząć od pewnego pułapu, ja nie jestem wyjątkiem. Wierzę, że noga mi nie zadrży.

Co może być największym atutem Łukasza Hanzela i Zagłębia Lubin, przy założeniu, że w nadchodzącym sezonie i Ciebie, i kolegów czeka gra w Ekstraklasie?
– Atutem? Kiedyś ktoś powiedział, że jego największym atutem jest Bogdan Prusek (śmiech). Wydaje mi się, że moim największym atutem może być drybling. A siłą Zagłębia? Kolektyw i gra piłką.

Jakie cele może stawiać sobie zespół Zagłębia w przyszłym sezonie?
– Myślę, że powtórzenie wyniku z poprzedniego sezonu może być dobrym osiągnięciem. Trzeba jednak pamiętać, że w rundzie jesiennej wszystkie mecze będziemy rozgrywać na wyjeździe. Spotkania w charakterze gospodarza będziemy przecież grali w Polkowicach, i choć będziemy mogli liczyć na wsparcie naszych fanów, to jednak nie będzie to samo, co gra w Lubinie, na dobrze znanym boisku. Jednak na murawie drużyny rywalizują jedenastu na jedenastu, więc jestem dobrej myśli.

Jakich rywali obawiasz się w Ekstraklasie?
– Właściwie nad tym się nie zastanawiałem. Należy jednak pamiętać, że mecz jest meczowi nierówny. I czasami jest tak, że w starciu z teoretycznie silnym rywalem gra się łatwiej niż w konfrontacji ze słabszą drużyną.

Czy po boiskach Ekstraklasy biega Twój niedościgniony wzór?
– Raczej nie. Choć niewątpliwie jest paru piłkarzy, którzy imponują mi swoimi umiejętnościami. Do tej grupy niewątpliwie zaliczyłbym Maćka Iwańskiego. Lecz jeśli chodzi o piłkarzy, na których się wzoruje, należy ich szukać w innych ligach niż polska.

Właściwie odkąd przyszedłeś mówiło się, że jesteś zawodnikiem, który w przyszłości zastąpi w roli lidera drużyny właśnie Iwańskiego. Ta dalsza przyszłość po odejściu „Ajwena” zrobiła się dość bliska. Podołasz zadaniu?
– Zobaczymy. Jest to pytanie, na które odpowiedź będę znał dopiero za jakiś czas, gdy będę miał za sobą kilka spotkań na najwyższym szczeblu rozgrywek.

Unikasz jednoznacznej odpowiedzi, zamiast powiedzieć, że dasz radę.
– No dobrze. Tak, dam radę (śmiech).

Rozmawiał: WW/Zagłębie Lubin SA
Foto: Tomasz Folta

Adam Fedoruk o Hanzelu: W doskonały sposób opanował „przekładańca”. Ma płynność ruchów, zwinność, jest szybki, krótko trzyma piłkę i swobodnie operuje tym zwodem. Jest to kolejny zawodnik z grupy piłkarzy młodej generacji, który został sprowadzony półtora roku. Temu musiało minąć dwanaście miesięcy, żeby przebił się do składu i ma szansę być motorem napędowym naszej drużyny. Jest to zawodnik, który w przyszłości może być zawodnikiem formatu Macieja Iwańskiego.
Jest już w klubie długo. Ma za sobą wiele treningów pod naszym okiem, zna drużynę. Myślę, że jest na tyle inteligentnym zawodnikiem, że będzie rozwijał się w taki sposób, jakbyśmy chcieli.

Aleksander Ptak o „Hanzim”: – Myślę, że Łukasz Hanzel może być tym zawodnikiem, który wkrótce wybije się na jednego z liderów zespołu. Moja opinia bierze się z codziennych obserwacji „Hanziego” w treningu. Jest bardzo dobrze przygotowany pod względem szybkościowym, wytrzymałościowym, jest ponadto nienagannie wyszkolony technicznie. Jeśli udźwignie odpowiedzialność, jaka na nim będzie spoczywać, a wierzę, że da sobie doskonale radę, wówczas pójdzie w ślady „Szymka.


POWIĄZANE ARTYKUŁY