Polska Miedź rozpoczyna likwidację spółki KGHM Congo. Przedsięwzięcie ma rozpocząć się z początkiem nowego roku i zgodnie z prawem obowiązującym w Demokratycznej Republice Konga.
Była to najgłośniejsza zagraniczna inwestycja Polskiej Miedzi. Decyzja o jej rozpoczęciu zapadła w 1996 r., kiedy firmą kierował Stanisław Siewierski.
Powstanie afrykańskiej spółki było krytykowane przez kolejne zarządy miedziowego koncernu. Ponieważ poniesionych nakładów nie dało się odzyskać, sprawę badała prokuratura.
Pomysłodawcom inwestycji zarzucano spowodowanie wielomilionowych strat. Jej szczegółami zajmowały się prokuratury w Legnicy i Katowicach. Śledztwa umorzono, mimo apelacji zgłaszanych m.in. przez NIK.
Latem 2006 roku zarząd kierowany przez Krzysztofa Skórę zdecydował o wycofaniu się z projektu. Wówczas obliczono, że KGHM wydał na afrykańską spółkę łącznie 170 mln zł.
Szacowany koszt budowy instalacji hydrometalurgicznej w Kongu wyniósłby około 23-30 mln dolarów. Uznano, że projekt ten nie ma więc żadnego uzasadnienia ekonomicznego.
Złoże, do którego Polska Miedź posiada prawa, miało się wyczerpać się w ciągu pięciu lat eksploatacji. Z kolei ilość tamtejszej miedzi była porównywalna do dwumiesięcznej produkcji w Polsce.
W ostatnim dniu marca br. koncern poinformował media, że „z uwagi na możliwość niebezpieczeństwa pracowników przebywających w Demokratycznej Republice Konga, zarząd KGHM podjął decyzję o ich ewakuacji do Polski”.
Nigdy jednak nie ujawniono, co faktycznie wpłynęło na decyzję o wyprowadzeniu ludzi z Afryki. Teraz na likwidatora spółki z siedzibą w Lubumbashi wyznaczono pracownika, który dotąd odpowiedzialny był za afrykański projekt.
Fot. archiwum KGHM