Pozdrowienia od Oresta Lenczyka

40

Trwa karuzela nazwisk trenerów, którzy mają niebawem objąć schedę po Andrzeju Lesiaku. Oficjalnie prezes Jerzy Koziński dementuje pogłoski o rychłej dymisji szkoleniowca Zagłębia, ale sportowe redakcje aż huczą od plotek. Tymczasem nam, jakimś cudem, udało się nakłonić Oresta Lenczyka do krótkiej rozmowy.

 

Dlaczego Lenczyk nie został w klubie? Udało nam się z nim porozmawiać, choć nie było łatwo. W pierwszej chwili stanowczo odmówił rozmowy z kimkolwiek o lubińskim rodowodzie. To miasto dziś najwidoczniej – i nie ma się co dziwić – nie kojarzy mu się najlepiej.

Trenerski autorytet przyznał, że takich głupot na swój temat nie czytał dawno. Jego zdaniem te wszystkie plotki o jego rzekomo horrendalnych wymaganiach wypuszczali dziennikarzom ludzie związani z klubem.

– Po kilku wygranych meczach, zapytany o przedłużenie kontraktu, oświadczyłem władzom klubu, że jeszcze nic nie dokonałem i porozmawiamy, jak awansujemy – mówi Orest Lenczyk. – Potem były już tylko pogłoski o wysokości moich zarobków i nie wiadomo co jeszcze. Nie interesuje mnie dementowanie tych bzdur – ucina zajęty nowymi obowiązkami Orest Lenczyk.

Sytuacja Zagłębia i niewątpliwe sukcesy Cracovii dobitnie pokazują, jak wiele Lubin stracił na odejściu Lenczyka. – Proszę się nie martwić na zapas, znam lubińskich chłopaków i wiem, że wiele potrafią. Trochę więcej wiary, to nie koniec sezonu. – pociesza naszych piłkarzy i ich kibiców trener Lenczyk.

Zapytany o ewentualny powrót do Lubina, niemal krzyknął do słuchawki: – Nigdy! Proszę zobaczyć na mój rocznik. Mam swój honor! – przypomniał i prosił, by pozdrowić od niego piłkarzy i sympatyków miedziowych.

Kompromitacja to łagodne słowo na to, w jaki sposób drużyna miedziowych gra pod okiem nowego szkoleniowca. A jeszcze kilka miesięcy temu, za sprawą Oresta Lenczyka, we wspaniałym stylu wywalczyła upragniony awans do ekstraklasy.

Wiele było plotek i niedomówień na temat powodów, dla których Lenczyk nie został w Zagłębiu. Niektórzy twierdzili, że chciał 80 tys. zł miesięcznie. Inni spekulowali, że podskakiwał zarządowi.

Sam trener długo milczał, a pytany o Zagłębie szybko ucinał temat. Obecnie, poproszony o ratowanie tonącej Cracovii, podjął się tego wyzwania i w ciągu trzech dni przygotował drużynę do remisu na Łazienkowskiej.

Przypomnijmy, że krakowska drużyna nie powinna grać w ekstraklasie, ponieważ się w niej nie utrzymała. Tylko dzięki degradacji ŁKS-u występuje w najwyższej klasie rozgrywkowej.

W następnym meczu Cracovia podejmowała drużynę poznańskiego Lecha i sprawiła największą sensację kolejki, pokonując Kolejorza 1:0. Patrząc jednak na dokonania Lenczyka, należy sobie zadać pytanie czy to faktycznie była sensacja?

Nasz lubiński przykład pokazuje, że to trener do zadań niemożliwych. Po przejęciu lubińskiej drużyny po trenerze (sic!) Jończyku, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki miedziowi zaczęli wreszcie walczyć.

Na koniec, po gratulacjach udanych występów z drużyną pasów, dodał: – Najbardziej się cieszę z tego, że nie przegrałem na Legii. Lenczyk się cieszy, że nie przegrał w stolicy. Szkoda, że tych słów nie możemy powiedzieć po meczu miedziowych w… Kobylinie!


POWIĄZANE ARTYKUŁY