Czterech górników ZG Polkowice-Sieroszowice trafiło do lubińskiego szpitala. W nocy, na oddziale G-63 (szyb św. Jakub) doszło do pożaru maszyny kotwiącej, która służy do wiercenia otworów w stropach. Pracownicy samodzielnie wycofali się z rejonu zagrożenia, dwóch z nich musiało użyć aparatów ucieczkowych.
– O godz. drugiej w nocy dyspozytor kopalni otrzymał zgłoszenie o pożarze w rejonie GG-6(SG) – informuje Sylwia Rozkosz z biura prasowego KGHM. – Pracowników przewieziono na obserwacje do placówki na Bema, jeden z urazem kolana przebywa w domu – dodaje.
Gaszenie pożaru i przewietrzanie wyrobisk z zadymienia trwało prawie sześć godzin. W akcji brały udział trzy zastępy Jednostki Ratownictwa Górniczo-Hutniczego i tyle samo ratowników z Polkowic-Sieroszowic.
Przyczyny pożaru zbada komisja Okręgowego Urzędu Górniczego.