Szczypiorniści napsuli krwi faworytom

256

Miedziowi szczypiorniści walczyli jak równy z równym z jednym z kandydatów do medalu, Azotami Puławy. Gospodarze odskoczyli dopiero w końcówce, wygrywając 27:23 (12:11).

Zaczęło się zgodnie z planem puławian, którzy prowadzili 3:1 i 5:2. Podopieczni Bartłomieja Jaszki i Jarosława Hipnera ani myśleli składać broni i szybko dogonili rywali. Po dwudziestu minutach na tablicy wyników było 6:6, a do przerwy Azoty prowadziły minimalnie, co zapowiadało dalsze emocje.

Tak też było, bo chociaż gospodarze prowadzili to maksymalnie różnicą 1-2 bramek. Lubinianie „trzymali” wynik głównie dzięki skuteczności Macieja Tokaja (7 bramek na 9 rzutów) i bramkarza Marcina Schodowskiego (40% skuteczności). Jeszcze dziesięć minut przed końcem puławianie wygrywali tylko jedną bramką – 19:18, ale w samej końcówce więcej zimniej krwi zachowali gospodarze i chociaż Zagłębie walczyło do samego końca komplet punktów został w Puławach.

– Przez większą część meczu graliśmy bramka za bramkę. W końcówce więcej zimnej krwi i doświadczenia wykazali przeciwnicy, dlatego to oni wygrali. Był to mecz walki z dużą ilością kar, zwrotów akcji i ładnych zagrań. Z naszego punktu widzenia bardzo szkoda, bo była szansa na punkty na bardzo ciężkim terenie. W piątek zagramy u siebie z Piotrkowianinem i zrobimy wszystko, aby wygrać – mówi Michał Stankiewicz, obrotowy Zagłębia Lubin.

KS Azoty Puławy – MKS Zagłębie Lubin 27:23 (12:11)

Azoty: Koshovy, Bogdanov – Gumiński 6, Łangowski 4, Dawydzik 3, Seroka 3, Przybylski 3, Kowalczyk 2, Jarosiewicz 2, Rogulski 2, Moryń 1, Podsiadło 1, Skwierawski, Szyba, Grzelak.

Zagłębie: Schodowski, Bartosik – Tokaj 7, Chychykalo 4, Sroczyk 3, Stankiewicz 2, Kupiec 2, Dudkowski 2, Bogacz 1, Pawlaczyk 1, Gębala 1, Marciniak, Mrozowicz, Borowczyk.

 


POWIĄZANE ARTYKUŁY