Potrzebny koroner, obecne przepisy mają 60 lat

2001

Rodziny osób zmarłych poza szpitalem czy policjanci często muszą wiele godzin czekać na lekarza, który stwierdzi zgon. Problem jest tak duży, że powiat lubiński zaczął się zastanawiać nad powołaniem koronera. Na drodze stanął jednak brak odpowiednich przepisów i te obecnie obowiązujące… z 1959.

Fot. Pixabay

– Coraz wyraźniej widzimy potrzebę stworzenia urzędu koronera. Obowiązek stwierdzania zgonu najbardziej obciąża policję, która czasem dwie, trzy, a ostatnio nawet sześć godzin dyżuruje przy zwłokach, ponieważ nie ma lekarza, który stwierdziłby zgon. Podobny problem dotyczy mieszkańców, jeśli zgon bliskich nastąpi w domu – mówi starosta lubiński Adam Myrda, który ostatnio rozmawiał o tej sprawie z przedstawicielami służby zdrowia, sanepidu i policji.

Według przepisów obecnie obowiązujących, a pochodzących z 1959 i 1961 roku, zgon może stwierdzić: lekarz, felczer i położna wiejska. Dwa z tych zawodów już nie istnieją, więc pozostał jedynie lekarz. Lekarze pogotowia często nie mają czasu, by jechać stwierdzić zgon i wypisać niezbędne dokumenty (ponadto nie w każdej karetce jest lekarz), a lekarz rodzinny może być trudno dostępny, np. w weekendy. Zaś bez karty zgonu rodzina nie może rozpocząć formalności z organizacją pogrzebu. Stąd pojawił się pomysł powołania koronera. Jednak aby tego typu funkcja mogła istnieć w Polsce, trzeba zmienić przepisy.

– Jest co prawda nowa ustawa, opracowana w 2019 r. przez Ministerstwo Zdrowia, ale jeszcze nie funkcjonuje. Ta ustawa będzie nakładała obowiązek powoływania koronera na wojewodę. Chcieliśmy spróbować sami to zrobić. Jest parę powiatów w Polsce, które powołały takiego koronera, ale kwestie jego finansowania zanegowały Regionalne Izby Obrachunkowe. Dlatego odłożyliśmy na razie pomysł ad acta. Czekamy na tę ustawę. Uważam, że to jest dobre rozwiązanie. Jeśli wojewoda sceduje ten obowiązek na starostów, nie widzę problemu, zajmiemy się tym – przyznaje starosta lubiński.

Projekt ustawy o stwierdzeniu, dokumentowaniu i rejestracji zgonów z 2019 roku, w którym mowa jest o koronerach, utknął w w „zamrażarce”. Ze strony Rządowego Centrum Legislacji można dowiedzieć się, że wciąż trwają konsultacje społeczne w tej sprawie.

W lutym tego roku rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar zwrócił się do ministra zdrowia Adama Niedzielskiego o informację w sprawie prac nad projektem tej ustawy.

W Polsce wciąż nie ma urzędnika, który stwierdzałby zgon i sprawował pieczę nad zwłokami (nazywanego koronerem) – o co od dawna apeluje RPO. Podczas pandemii wojewodowie mają prawo powoływać lekarzy, by stwierdzali zgony osób, które mogły umrzeć na koronawirusa, także poza szpitalem. Ale przepis taki nie ma zastosowania, gdy do śmieci doszło z innych przyczyn. Odpowiedni projekt resortu zdrowia wciąż nie jest zaś uchwalony – a miał wejść w życie w styczniu 2021 r.

– zauważa rzecznik praw obywatelskich.

Jak ważne jest uaktualnienie przepisów dotyczących stwierdzania zgonów, może świadczyć bulwersująca sprawa, którą zajmowano się w biurze rzecznika praw obywatelskich. Mężczyzna, ofiara wypadku drogowego, zmarł w drodze do szpitala. Załoga karetki wróciła na miejsce wypadku i tam zostawiła zwłoki. Ratownik medyczny nie jest bowiem uprawniony do stwierdzenia zgonu. Uprawnienie takie ma lekarz pogotowia ratunkowego, ale do wypadków często wysyłani są sami ratownicy.


POWIĄZANE ARTYKUŁY