To miała być zwykła sobota. Czterej koledzy wcześnie rano wyjechali na studia do Wrocławia. Po drodze, w Miłosnej, doszło jednak do tragicznego wypadku. Auto uderzyło w murowany przystanek, który niemal je zmiażdżył. Dwóch mężczyzn zginęło na miejscu, trzeci po kilku godzinach zmarł w szpitalu, czwarty walczy o życie. Policja i prokuratura badają, co było przyczyną tej tragedii.
Mężczyźni podróżowali chryslerem na głogowskich tablicach rejestracyjnych. – Ofiary to pasażerowie, którzy siedzieli z prawej strony pojazdu – 36-letni mieszkaniec gminy Lubin oraz 25-latek, który zameldowany jest we Wrocławiu, ale ostatnio mieszkał w Lubinie – tłumaczy Karolina Harwylciów z lubińskiej komendy.
Kierowca – 33-letni mieszkaniec powiatu głogowskiego oraz 24-latek z gminy Lubin, który siedział za nim, byli w ciężkim stanie. Młodszego z nich przewieziono do lubińskiego szpitala. Doznał m.in. urazów brzucha i klatki piersiowej. Przeszedł operację i trafił na oddział intensywnej terapii. Po kilku godzinach od wypadku, mężczyzna zmarł.
Kierowcę przewieziono do legnickiego szpitala wojewódzkiego. Zdiagnozowano u niego krwiaka. – Pacjent przeszedł operację neurochirurgiczną. Przebywa na oddziale Intensywnej Opieki Medycznej. Jego stan jest ciężki, ale stabilny. Jest przytomny i sam oddycha – mówi Tomasz Kozieł, rzecznik prasowy szpitala.
Zdaniem świadków, auto jechało od strony Lubina w kierunku Wrocławia. Prawdopodobnie inny pojazd wyjechał na skrzyżowanie z drogi podporządkowanej, w wyniku czego kierowca chryslera stracił panowanie nad swoim pojazdem. Zjechał na przeciwległy pas jazdy i z dużą siłą uderzył w przystanek. Kiedy nasz reporter dotarł na miejsce, zastał przerażający widok. Rozburzony przystanek, a pod nim zmiażdżone auto.
Jako pierwsi na miejscu zdarzenia byli okoliczni mieszkańcy. – Usłyszeliśmy straszny huk – mówią mieszkańcy pobliskiego domu. Natychmiast wybiegli na dwór, by pomóc poszkodowanym. – Wyciągnęliśmy kierowcę. Mężczyzna, który siedział za nim, sam jakoś wyszedł. Jesteśmy w szoku, że zmarł. Mówił, że tylko głowa go boli… – opowiadają wstrząśnięci.
Śledczy zaznaczają, że istnieje podejrzenie, iż rzeczywiście przyczyną wypadku było wymuszenie pierwszeństwa. – Musimy to jednak ustalić. Na razie stan kierowcy jest na tyle ciężki, że nie możemy go przesłuchać. Prowadzimy postępowanie, które wykaże, jak doszło do tego wypadku – informuje Romuald Brzeziński z Prokuratury Rejonowej w Lubinie.