Poparzony zaczął już sam jeść

14

REGION. Powoli stabilizuje się stan zdrowia 31-letniego mężczyzny z Osiecka, który na początku marca został poparzony podczas wykonywania prac konserwatorskich przy kotłach parowych Energetyki. – Rozmawiałem z lekarzem i nadal istnieje zagrożenie życia, ale jego stan jest już coraz lepszy – mówi nam Jacek Woźniak, szef gorzowskiej firmy Kotbud, która wykonywała prace na zlecenie lubińskiej Energetyki.

– 85 procent ciała jego ciała zostało poparzone, więc zagrożenie życia było i nadal jest duże. Ale jest już trochę lepiej – z OIOM-u został przewieziony na oddział poparzeń. Wcześniej pracowały za niego sztuczne nerki, teraz jego organy zaczęły już funkcjonować. Zaczął też sam jeść – opowiada Jacek Woźniak.

Początkowo pracodawca poparzonego mężczyzny planował też załatwić mu przeniesienie do Siemianowic Śląskich, które specjalizują się w leczeniu poparzeń. – Ale rozmawiałem z lekarzami i zapewniono mnie, że nie ma takiej potrzeby. W nowosolskiej lecznicy, gdzie jest leczony, ma zapewnioną fachową opiekę, do dyspozycji jest tam też naprawdę dobry sprzęt – zapewnia.

Przypomnijmy, że do wypadku doszło 6 marca na terenie kopalni ZG Lubin. Podczas wybuchu pary w jednym z kotłów Energetyki, poparzonych zostało dwóch mężczyzn. Młodszy, 23-letni głogowianin, nie odniósł poważnych obrażeń. Po kilku dniach opuścił szpital i wrócił do pracy.


POWIĄZANE ARTYKUŁY