Pomogły, teraz stanęły przed sądem

26

Ruszył proces szefowych szpitalnych związków zawodowych oskarżonych o pomówienie przez kierowniczkę szpitalnej kuchni. Dziś swoje zeznania składały zarówno oskarżone, jak i szefowa firmy Sabat. Niestety sąd utajnił rozprawę.

Sprawa dotyczy pracownic zatrudnionych w firmie Sabat, która na podstawie umowy ze szpitalem, obsługuje kuchnię w ZOZ-ie. Kobiety zwróciły się do związków o pomoc, narzekając, że są szykanowane, pracują ponad normę i bez prawa do świadczeń socjalnych. Związki stanęły w obronie pracowników. Teraz przewodniczące obu organizacji związkowych zostały podane do sądu.

– Działałyśmy w ramach ustawy o związkach zawodowych, a obrona pracowników, którzy byli krzywdzeni była naszym obowiązkiem – mówią zgodnie Anna Szałaj, przewodnicząca Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników Ochrony Zdrowia i Pomocy Społecznej i Bogusława Grabowska, szefowa szpitalnej Solidarności. – Nie występowałyśmy jako osoby prywatne przeciw tej pani, tylko jako związkowcy, a dziś traktuje się nas jak przestępców – nie kryją rozgoryczenia.

Dziś kobiety mają wsparcie tylko kilku pracownic szpitalnej kuchni. Część z nich, w obawie przed utratą pracy, nie zgodziła się składać przed sądem swoich zeznań. Pozostałe mają być przesłuchane na nastęnej rozprawie.

– Członkiem związku jestem od 1989 roku i po raz pierwszy spotykam się z taką sytuacją, żeby związkowca podać do sądu za to, że bronił pracowników – mówi wprost Bogusława Grabowska.

Oskarżycielka, Barbara Łysko, odmawia komentarza. Jedynie szefowe związku zdradzają, że kierująca firmą Sabat domaga się od nich przeprosin i wpłacenia 3 tys. zł na rzecz Integracyjnego Domu Dziecka, które ma utworzyć starostwo.


POWIĄZANE ARTYKUŁY