Polsce nie grożą niedobory zbóż

66

Napaść Rosji na Ukrainę i blokada czarnomorskich portów spowodowała ogromne ograniczenie możliwości eksportu zbóż tego wielkiego producenta m.in. pszenicy do innych krajów. Problemem jest także niszczenie lub kradzież zbóż przez agresora, a także często brak możliwości zasiewu. Polska również jest wielkim europejskim producentem żywności, więc nie grozi nam deficyt zbóż, natomiast trzeba się liczyć z wysokimi cenami. To może się stać problemem dla najuboższych konsumentów.

Fot. Pixabay.com

– Polsce absolutnie nie grożą niedobory zbóż. Bezpieczeństwo żywnościowe Polski jest zabezpieczone, Polska jest znaczącym producentem żywności w Unii Europejskiej i jest również znaczącym producentem i eksporterem netto zbóż – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Monika Piątkowska, prezes Izby Zbożowo-Paszowej. – Jesteśmy trzecim producentem zbóż w Unii Europejskiej po Francji i Niemczech. Produkujemy rocznie od 29 do 35 mln ton zbóż, z czego w zeszłym sezonie, absolutnie rekordowym, wyeksportowaliśmy ponad 10 mln t.

Polska importowała z Ukrainy śrutę, głównie słonecznikową. Jest ona w jakiejś mierze zastępowana przez dostępną na naszym rynku śrutę rzepakową, która będzie stosowana w paszach na tyle, na ile ze względów technologicznych i żywieniowych będzie możliwe.

– Prognozy produkcji zboża na najbliższy sezon są na poziomie 32 mln ton. Mamy świadomość tego, że jeszcze zagrożenie suszą nie minęło, zobaczymy, jak się będą w Polsce kształtowały warunki klimatyczne do czerwca, bo to będzie miało znaczenie na plonowanie i na jakość zboża. Natomiast jeżeli chodzi o dostępność surowca w Polsce, ono jest i będzie, my nie importujemy zboża, a w każdym razie w żadnych znaczących ilościach, z Ukrainy. Poprzednie lata to były dosłownie tysiące ton, czyli niewielkie ilości, rzeczywiście Polska importowała śrutę, głównie śrutę słonecznikową, olej słonecznikowy – wyjaśnia prezes Izby Zbożowo-Paszowej

W bieżącym roku eksport z Polski prawdopodobnie będzie niższy, zboże zatem, a także pasze, powinno być dostępne na krajowym rynku. Pytanie, za jaką cenę rolnicy będą gotowi je sprzedawać w skupie i jak przełoży się to na ceny końcowe dla konsumenta. Jak informuje Główny Urząd Statystyczny, ceny skupu podstawowych produktów rolnych w kwietniu 2022 roku wzrosły zarówno w stosunku do poprzedniego miesiąca (o 8,7 proc.), jak i w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku (o 45,1 proc.). Dla przykładu w skupie ceny pszenicy były w kwietniu wyższe o 73,5 proc., żyta – o 81,1 proc., owsa – o 84 proc., a kukurydzy – o 53,1 proc. niż w kwietniu 2021 roku. W porównaniu do marca br. wzrosty sięgały od 7,8 proc. do 14,9 proc.

Dlatego ceny dla konsumentów idą w górę. W kwietniu 2022 roku mąka kosztowała o 25,5 proc. więcej niż rok temu, za pieczywo trzeba było płacić o 23,7 proc. więcej. Tłuszcze roślinne podrożały o 33 proc. Stąd obawy o perspektywę kształtowania się cen w nadchodzących miesiącach, na co składają się także pasze, a więc ceny nabiału i mięsa (drób w kwietniu kosztował o 46,7 proc. więcej niż rok wcześniej i 14,4 proc. więcej niż miesiąc wcześniej).

Na międzynarodowych rynkach ceny surowców – zarówno zboża, pszenicy, kukurydzy, jak i rzepaku – od 24 lutego br. bardzo poszły w górę. Przykładowo w momencie wybuchu wojny pszenica na giełdzie MATIF w Paryżu podrożała w przeliczeniu na złote z poziomu ok. 1,3 tys. do prawie 2 tys. zł. W kolejnych tygodniach była chwila wstrzymania wzrostów, a w ostatnich dwóch tygodniach znowu ceny podskoczyły.

– Bieżący sezon, jeżeli chodzi o produkcję zboża przez Ukrainę, był rekordowy, ponad 80 mln ton. Do momentu wybuchu wojny wyeksportowano 43 mln ton zboża, a pozostało 17 mln ton zboża, które Ukraina przeznaczyła do wyeksportowania – wyjaśnia Monika Piątkowska. – Część tego zboża już została zniszczona, część została ukradziona przez Rosjan. Droga morska jest absolutnie zablokowana, a eksport zboża odbywa się głównie tą drogą. Obecnie można wydobyć zboże z Ukrainy tylko drogą lądową, ale to jest poziom 1/10 tego, co jest eksportowane miesięcznie drogą morską, czyli po kilkadziesiąt tysięcy ton miesięcznie.

Firmy handlowe na tyle, na ile są w stanie, próbują wywieźć do Polski kukurydzę paszową drogą lądową, żeby stąd można było wyeksportować ją dalej, przede wszystkim do krajów potrzebujących, które do tej pory, w przedwojennej rzeczywistości w dużej mierze polegały na dostawach żywności z Ukrainy. Pojawiają się głosy na temat budowy suchego portu na granicy polsko-ukraińskiej, co pozwoliłoby na zwiększenie przepustowości transportu, jest to jednak projekt bardzo kosztowny. Na razie branża jest na etapie rozmów ze stroną rządową, na szczegóły projektu jeszcze trzeba będzie poczekać. Jego realizacja stworzyłaby jednak perspektywy zwiększenia podaży i spadku cen.

– Ciężko dzisiaj prognozować, bo nie wiemy, co się zdarzy w ciągu najbliższych miesięcy za naszą wschodnią granicą, natomiast prognozy na kolejny sezon są dość zbliżone – mówi szefowa Izby Zbożowo-Paszowej. – Wiemy, że produkcja zboża w Ukrainie będzie na niższym poziomie, między 30 a 40 proc. mniej zboża zostanie zasiane za naszą wschodnią granicą. Rosjanie niszczą infrastrukturę rolniczą, elewatory, strzelają do rolników, którzy obsiewają pola, więc ta sytuacja jest trudna.

Źródło: Newseria.pl


POWIĄZANE ARTYKUŁY