Policjanci nie musieli strzelać?

26

– To chory człowiek. Można było obezwładnić go w inny sposób – twierdzi matka 28-letniego Daniela, który w marcu tego roku był sprawcą głośnej awantury w Jurczu koło Ścinawy. Według kobiety policjanci nadużyli swoich uprawnień strzelając do jej syna aż cztery razy. Prokuratura odmówiła jednak wszczęcia śledztwa w tej sprawie. Krystyna Kietla o pomoc zwróciła się więc do sądu.

Matka 28-latka jest świadoma tego co zrobił jej syn. W końcu sama o jego ataku powiadomiła policję. Młody mężczyzna szedł przez Jurcz i siał zniszczenie. Pobił łącznie dziewięć osób, w tym pięciu policjantów, uszkodził cztery domy i aż dziewięć samochodów, w tym dwa radiowozy. Postrzelony trafił do lubińskiego szpitala.

– On potrzebował pomocy. Wezwałam policję i pogotowie, by pomogli mi syna dowieźć do lekarza, a nie do niego strzelali. Dzwoniąc podkreślałam, że syn jest chory na schizofrenię paranoidalną i potrzebuje psychicznej pomocy – żali się Krystyna Kietla.

Prokuratura stwierdziła jednak, że policjanci działali adekwatnie do sytuacji. Innego zdania jest matka mężczyzny, który rozpętał awanturę. – Niepotrzebnie użyli tej broni. Do tego co zrobił później nigdy by nie doszło, gdyby policjanci zatrzymali go przy domu. Oni wyprowadzili go na wioskę i zaczęli uciekać. Pokazywane jest tylko to co zrobił, a nie pokazuje się jak do tego doszło – zauważa kobieta.

– Prosilibyśmy, by sąd ewentualnie zażądał od drugiej strony pełnej dokumentacji dotyczącej tego jakie czynności przygotowawcze podjęte były w policji w Lubinie, czy w ogóle były podjęte? Czy ktokolwiek tam się zastanawiał co zrobić, jakich użyć narzędzi, metod, o czym pouczyć policjantów, czy tych policjantów wysłano tam na nieznany teren? – apelował do sądu adwokat Zdzisław Kulczycki.

Teraz sąd będzie zapoznawał się z aktami. Kolejną rozprawę zaplanowano na 17 lipca.


POWIĄZANE ARTYKUŁY