Policją i ochroną w związkowców

16

Policyjny radiowóz przed budynkiem sądu, czterech ochroniarzy przy wejściu i trzech przed salą rozpraw – tak oto przygotowano się do dzisiejszego procesu związkowców z Polskiej Miedzi, którzy na ławie oskarżonych zasiedli za strajk sprzed trzech lat. – Pytaliśmy co za terrorystów dziś sądzą, że tak liczna ochrona – ironizuje Józef Czyczerski, szef miedziowej Solidarności.

11 sierpnia 2009 roku związkowcy zorganizowali strajk, by wyrazić swój protest przeciw wyprzedaży kolejnego pakietu akcji KGHM. Bo jak mówili – od tego już tylko krok do wrogiego przejęcia firmy, która jest nie tylko dobrem naszego regionu, ale też całego kraju.

Zarząd KGHM uznał, że liderzy związkowi działali na szkodę firmy, więc skierował sprawę do sądu. I mimo, że tę kilka razy odraczano, władze Polskiej Miedzi składały apelacje. W konsekwencji związkowcy znów zasiedli na ławie oskarżonych.

– To ewidentny proces polityczny. Ale czego można się spodziewać po państwie, gdzie zamiast logiki, ważny jest dyktat polityczny – komentował jeszcze przed rozprawą Józef Czyczerski. – To premier Donald Tusk, minister Aleksander Grad i prezes Herbert Wirth powinni zasiąść na ławie oskarżonych. Bo to oni działają na szkodę firmy i prowadzą ją w kierunku wrogiego przejęcia – mówi wprost.

Dziś miały się odbyć mowy końcowe i zakończenie procesu. Jeszcze przed rozprawą związkowcy pytani, czy liczą, że dziś zapadnie wyrok, odpowiadali przecząco. I tak jak przewidywali, rozprawę trzeba było przerwać. Przedstawiciel zarządu KGHM poinformował bowiem, że zmieniły się przepisy prawa, przez co zmienia się też kwalifikacja prawna czynu.

Jak tłumaczy obrońca Józefa Czyczerskiego, wcześniej oskarżeni związkowcy mieli odpowiadać m.in. za działanie na szkodę spółki. Teraz zarzuca się im działanie, które zmierza do wyrządzenia spółce znacznej szkody finansowej. – Ta sytuacja wymaga od nas głębszej analizy i być może złożenia dodatkowych wyjaśnień, stąd nasz wniosek o przerwę w obradach – tłumaczy adwokat.

Obrady zostaną wznowione w przyszły wtorek. Ale związkowcy mówią wprost, że nie liczą już na sprawiedliwy wyrok. Z góry traktuje się ich jak groźnych przestępców.

– Oskarżonych jest dziewięć osób, ale ta sprawa dotyczy całej naszej firmy. Dlatego apelowaliśmy do załogi, by przyszli i zobaczyli, co się dzieje w naszym państwie. Przyszło wprawdzie niewiele osób, ale proszę zobaczyć determinację policji i służb ochrony. Myślieli, że nie wiadomo co będzie sie tu działo. Jeśli liczyli na falgi, gwizdki i palące się opony, to przykro nam, że ich rozczarowaliśmy.  Ale to tylko pokazuje w jakim państwie żyjemy. Zamiast ścigać prawdziwych przestępców, którzy okradają Polaków, zbroją się przed załogą KGHM – podsumowuje poseł Ryszard Zbrzyzny, lider ZZPPM.

Na zdjęciach poniżej oskarżeni liderzy związkowi mają zasłonięte twarze, ponieważ tak nakazał lubiński sąd.


POWIĄZANE ARTYKUŁY