Wczoraj (1 października) odbyła się kolejna rozprawa w sprawie lubinianina Jacka N., którego w zeszłym roku czterej koledzy wywieźli w bagażniku do lasu, a później podpalili. Tym razem o tych dramatycznych chwilach opowiadał poszkodowany.
Trzej mieszkańcy Lubina i jeden głogowianin dokładnie rok temu porwali, pobili, a potem podpalili swojego kolegę. Krzysztof J, Marek G., Mariusz N. i Sebastian S., wszyscy w wieku od 30 do 32 lat, byli kolegami z jednego osiedla. Często pili razem alkohol. We wrześniu zeszłego roku spotkali Jacka N. pod jednym ze sklepów. Porwali go, pobili i w bagażniku samochodu przewieźli do lasu koło miejscowości Obora. Tam oblali kurtkę mężczyzny łatwopalną substancją i podpalili. Potem kazali mu się rozebrać i wepchnęli do ogniska, które wcześniej rozpalili.
Choć Jackowi N. udało się uciec, doznał poważnych poparzeń, m.in. twarzy, szyi i klatki piersiowej. Ich skutkiem są liczne blizny i przykurcze rąk.
W tym roku rozpoczął się proces w sprawie lubinianina. Wczoraj odbyła się kolejna rozprawa. Poszkodowany przez dwie godziny opowiadał o tym, co go spotkało
Mężczyznom, którzy porwali i podpalili Jacka N., grozi od roku do 10 lat pozbawienia wolności. Jeden z nich, Sebastian S., odpowiada za ten czyn w warunkach recydywy, czyli grozi mu surowsza kara niż pozostałym, do 15 lat więzienia.
MRT