Ma dopiero 23 lata, a uzyskał już miano recydywisty. Lubińska prokuratura oskarżyła mężczyznę o wielokrotne podpalenia. A podpalał wszystko: od nieużytków rolnych, przez altanki, po kosze na śmieci. Grozi mu nawet 15 lat więzienia. Podpalacz wkrótce stanie przed sądem.
Tomasz B. mieszka w pobliskim Chocianowie. Jak ustalili śledczy, igrał z ogniem co najmniej kilkanaście razy. Do najpoważniejszego zdarzenia doszło w marcu tego roku za garażami przy ulicy Wesołej w Chocianowie. Tomasz B., jak zawsze, gdy podkładał ogień, był pijany. Podpalił nieużytki rolne.
– Z uwagi na sprzyjające warunki atmosferyczne i zalegającą suchą trawę, ogień rozszerzał się żywiołowo i bardzo szybko objął teren około 6 hektarów gruntu. Rozprzestrzeniając się w różnych kierunkach zagrażał bezpośrednio ogródkom działkowym i znajdującym się tam budynkom. W wyniku pożaru spaliła się trawa i dwie drewniane szopy oraz 46 uli z 14 rodzinami pszczelimi – tłumaczy Liliana Łukasiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy. – Straty łącznie oszacowano na około 8.tys. zł na szkodę trzech osób. Biegły pożarnik stwierdził, iż pożar zagrażał bezpośrednio i rzeczywiście mieniu w wielkich rozmiarach. Opanowanie ognia wymagało użycia znacznych sił i środków – dodaje.
W nocy z 20 na 21 marca ul. Kolonialnej Tomasz B. podpalił drewnianą altankę na terenie ogródka działkowego. Altanka spłonęła wraz z wyposażeniem, czyli meblami i narzędziami ogrodowymi. Właściciel oszacował straty na około 3 tys. zł. Tej samej nocy podpalił jeszcze jedną altankę na terenie tych samych ogródków działkowych.
– Tym razem spaleniu uległ nie tylko budynek i sprzęt pszczelarski ale również zwierzęta i ptactwo. W wyniku działania oskarżonego spłonął pies, 30 królików i 20 gołębi. Straty oszacowano na około 5 tys. zł – informuje prokurator Łukasiewicz. Dwa dni później młody mężczyzna znów podpalił. Tym razem dwa śmietniki przy ulicy Żymierskiego, których wartość to 3 tys. zł.
Na podpaleniach jego przewinienia się nie skończyły. Tej samej nocy, gdy podpalił altankę ze zwierzętami, ukradł z mieszkania znajomej kartę bankową i kartkę, na której zapisała PIN. Z jej konta wypłacił ponad 2 tys. zł. Tomasz B. ma też na koncie szereg innych drobniejszych podpaleń, w tym kosze na śmieci, czy trawa na cudzym gruncie, które z uwagi na małą wartość szkody zakwalifikowano jako wykroczenia. Materiały w tym zakresie ze śledztwa wyłączono. Policja za te czyny skieruje przeciwko mężczyźnie wnioski o ukaranie.
– Po postawieniu zarzutów 23-latek przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Wziął także udział w wizji lokalnej, w czasie której dokładnie wskazał, gdzie i w jaki sposób dokonywał podpaleń. Nie potrafił wytłumaczyć swojego zachowania. Twierdził, że gdy wypije ma skłonność do podkładania ognia pod przypadkowe obiekty. Tak było i w tym przypadku – tłumaczy rzecznik prokuratury.
Biegli psychiatrzy orzekli, że w czasie popełniania przestępstw Tomasz B. był poczytalny. Tomasz B. jest kawalerem i ojcem małego dziecka. Dotąd utrzymywał się z prac dorywczych.
Mężczyzna był już karany. Sześć lat temu, gdy miał jeszcze 17-lat, lubiński sąd skazał go za siedem podpaleń. Tomasz B. podłożył wtedy ogień w opuszczonym ośrodku zdrowia, dwukrotnie podpalił las, spalił kontenery na śmieci oraz bele słomy na polu. Wówczas skazano go na trzy lata więzienia, z czego dwa lata odsiedział w zakładzie karnym.
– Ponieważ znów popełnił przestępstwa sprowadzenia zdarzenia zagrażającego mieniu w wielkich rozmiarach, odpowie w warunkach recydywy zaostrzającej odpowiedzialność karną w górnej granicy zagrożenia karą o połowę. Dlatego też grozi mu kara od 1 roku do 15 lat pozbawienia wolności – uzupełnia prokurator Łukasiewicz.