„Nadszedł dzień zemsty za zniszczenie polskiego rolnictwa. Podłożyłem bombę w waszym budynku. Bomba domowej roboty, zrobiłem własnoręcznie” – mail takiej treści dotarł dziś rano na skrzynkę kontaktową lubińskiego magistratu. Reakcja była natychmiastowa.
Autor wiadomości szczegółowo określił zarówno skład ładunku, jak i moment wybuchu. – Zmieszałem saletrę amonową z benzyną. Detonatory zrobiłem z pastucha elektrycznego. Detonacja bomby w poniedziałek w południe. Specjalnie wybrałem was na ofiary mojej masakry, bo wy Pany z miasta pogardzacie nami rolnikami” – czytamy w treści maila.
Południe minęło i na szczęście nic się nie wydarzyło. Budynek przy ulicy Kilińskiego stoi nietknięty. Zresztą urzędnicy podejrzewali, że to fałszywe zgłoszenie, jednak w każdym takim przypadku obowiązują ich procedury, które należy zastosować. – Zarządzona została ewakuacja budynku, a o sprawie powiadomiona policja – informuje Marcelina Falkiewicz, rzecznik Urzędu Miejskiego w Lubinie.
Każde takie zgłoszenie, nawet jeśli istnieją podejrzenia, że to fałszywy alarm, jest traktowane bardzo poważnie.
– Na miejsce udaje się grupa minersko-pirotechniczna, która dokładnie sprawdza cały budynek. Później przyjeżdżają policjanci z grupy-dochodzeniowo śledczej, którzy zbierają dowody, zabezpieczają wiadomość, wszystkie dołączone linki itp. Wszczynane zostaje dochodzenie, które ma za zadanie sprawdzić skąd wypłynęła wiadomość i dotarcie do jej adresata. Zwykle takie działania są prowadzone we współpracy z komórką do walki z cyberprzestępczością, która powstała niedawno w Komendzie Głównej Policji – tłumaczy aspirant Krzysztof Pawlik, zastępca oficera prasowego KPP Lubin.