Większość lokalnych polityków popiera pomysł rządu odnośnie wprowadzenia podatku liniowego. Oznaczałoby to, że wszyscy podatnicy, niezależnie od zarobków, zwracaliby do budżetu państwa taką samą część w formie podatku.
Już w najbliższą niedzielę premier Tusk podsumuje sto dni swoich rządów. Wtedy dowiemy się kiedy i w jakiej wysokości zostanie wprowadzony podatek liniowy.
– Na razie trudno jest określić, czy będzie to 19-procentowy podatek czy w innym kształcie, gdyż w tej sprawie prowadzone są jeszcze rozmowy. Prawdopodobnie będzie to też nieco zmieniona forma podatku liniowego, ponieważ koalicja zabiega o wpisaniu kilku ulg. Wtedy konieczna będzie też zmiana jego nazwy, jednak sama idea jest zdecydowanie słuszna – mówi Norbert Wojnarowski, poseł PO.
Zasadność wprowadzenia podatku liniowego jest omawiana już od dawna. Jego zwolennicy utrzymują, że jest bardziej sprawiedliwy od podatku progresywnego, gdyż każdy płaci taki sam procent swojego dochodu. Jednak przeciwnicy wskazują, że zabranie przez rząd takiej samej sumy pieniędzy jak w przypadku podatku progresywnego wymaga, aby mniejszy wkład finansowy bogatszej części społeczeństwa został zrównoważony przez większy wkład części biedniejszej.
– Zdecydowanie będę głosował przeciw wprowadzeniu podatku liniowego. Przede wszystkim z tego powodu, że nie jesteśmy jako państwo do niego przygotowani. Podatku liniowego nie mają nawet takie państwa europejskie, jak Niemcy, Francja czy Anglia, ponieważ powoduje on, że zatraca się solidaryzm społeczny. Ponadto uważam, iż fiskalizm, czyli poziom obciążeń, nie jest w Polsce wcale największy. W odniesieniu do innych krajów europejskich jesteśmy co najwyżej w drugiej połowie – mówi Ryszard Zbrzyzny, poseł LiD.
Innego zdania jest Piotr Cybulski, poseł PiS.
– Już najwyższa pora, żeby w Polsce wprowadzony został podatek liniowy. Człowiek potrzebuje popróbować wszystkiego. Takie rozwiązanie ma być pomysłem rewolucyjnym i krokiem w dobrą stronę. Rząd Donalda Tuska jest rządem liberalnym i podatek liberalny ma nieco wyróżnić najbogatszych, ale przecież to oni napędzają koniunkturę państwa – wyjaśnia poseł. – Uważam, że wprowadzenie jednolitej stawki dla każdego będzie stanowiło dodatkowy bodziec rozwojowy, dając wyższy wzrost PKB, co z kolei da większe wpływy do budżetu. Ja osobiście popieram pomysł, ale tylko jeśli uwzględniony będzie pakiet zabezpieczeń socjalnych. Ale ostateczny głos należał będzie oczywiście do partnera koalicyjnego – dodaje Cybulski.
Zarzuty przeciwko wprowadzeniu podatku liniowego odpiera też poseł Wojnarowski.
– Największe podatki płacą ludzie w pierwszej stawce. Obniżając tę wartość grupa druga i trzecia zachowa więcej pieniędzy w portfelu. Ze szczególnym uwzględnieniem mówię tu o górnikach – obliczyliśmy, że mogą oni zaoszczędzić nawet 7 bądź 8 tys. zł. Prawdopodobnie zaoszczędzone pieniądze zostaną wydane i wrócą do budżetu w formie podatku VAT. Z tego względu budżet państwa nie ucierpi na wprowadzeniu jednolitej stawki procentowej, a może nawet zwiększyć wzrost gospodarczy – tłumaczy poseł.
O podatku liniowym słyszymy już od wielu lat. Ma on równie dużo przeciwników, co zwolenników. Jednak to czy zostanie wprowadzony i w jakiej formie, zależy od większości koalicyjnej.
– Odnoszę wrażenie, że pomysł nie spotka się z akceptacją posłów. Decydujący głos będzie tutaj należał do PSL-u, ale na podstawie ich programu, mogę przypuszczać, że nie będzie przesłanek do głosowania „za”. Na takim rozwiązaniu skorzystają tylko bogaci, dlatego nie będziemy popierać takiej polityki państwa, a nawet będziemy głośno protestować – dodaje Zbrzyzny.
Nie wiadomo jeszcze, kiedy podatek zostanie wprowadzony. Na razie mówi się o dwóch datach: 2010 albo 2011 roku.
Mariola Samoticha