Poczta Polska ma już dane wyborców. Samorządy wyręczył minister cyfryzacji

1643

E-maile z Poczty Polskiej, które w miony czwartek wywołały burzę wśród polskich samorządów, okazały się nie tylko prawnie wadliwe, ale i… niepotrzebne. Pocztowcy mieli bowiem już wcześniej dostęp do rejestru PESEL. Ministerstwo Cyfryzacji przekazało dane obywateli 22 kwietnia.

Przypomnijmy, 23 kwietnia w nocy na skrzynki pocztowe samorządów wpłynął e-mail z domeny Poczty Polskiej, w którym pojawiło się wezwanie do przekazania danych zawartych w spisach wyborców. Wiadomość nie była przez nikogo podpisana, a dane osobowe miały być przesłane w nieszyfrowanym pliku. Większość samorządowców od razu zadeklarowała, że na takiej podstawie nie przekażą Poczcie danych mieszkańców. Wśród nich był prezydent Lubina:

Poczta błąd naprawiła i wysłała e-maila jeszcze raz – z imiennym podpisem elektronicznym i wyjaśnieniem, że samorządy dane przekazać muszą, bo obliguje ich do tego ich tzw. ustawa COVID z 16 kwietnia.

Sprzeciw samorządów politycy Prawa i Sprawiedliwości oraz prorządowe media określały przez ostatnie dni jako „rebelię”. Dziś przedstawiciele lokalnych władz zastanawiają się, czemu miało służyć wezwanie Poczty Polskiej z 23 kwietnia, skoro trzy dni wcześniej firma wystąpiła do Ministerstwa Cyfryzacji o przekazanie danych Polaków z rejestru PESEL.

20 kwietnia 2020 r. Poczta Polska S.A. zwróciła się z elektronicznym wnioskiem o przekazanie danych. Zgodnie z dyspozycją art. 99 ustawy COVID w dniu 22 kwietnia 2020 r. Departament Zarządzania Systemami Ministerstwa Cyfryzacji wydał dane objęte wnioskiem. W piśmie skierowanym do wnioskodawcy poproszono o przekazanie do Ministerstwa Cyfryzacji oświadczenia o usunięciu danych i ich wszystkich kopii po wykorzystaniu danych do celu określonego art. 99 ustawy COVID.

– wyjaśnia biuro prasowe Ministerstwa Cyfryzacji.

Resort podkreślił też, że Poczta i tak posiadała już dane, o które osobno poprosiła:

Poczta Polska posiada już dostęp do danych z rejestru PESEL w dużo szerszym zakresie niż objęte wnioskiem z dnia 20 kwietnia 2020 r. bowiem jest to dostęp do wszystkich danych, o których mowa w art. 8 ustawy z dnia 24 września 2010 r. o ewidencji ludności.

Dane te wykraczają daleko poza to, co jest zawarte w spisie wyborców, ponieważ oprócz nazwiska, numeru PESEL i adresu są tam także informacje m.in. o zmianach stanu cywilnego czy dłuższych zagranicznych podróżach. Tym samym przedstawiciele ministerstwa potwierdzili to, na co kilka dni temu zwrócił uwagę prezydent Lubina:

– Jak wcześniej wspomniałem, rząd nie potrzebował danych z urzędów do zorganizowania wyborów korespondencyjnych, ponieważ od początku sam nimi dysponował. Wystąpienie do nas o przekazanie informacji o mieszkańcach potwierdza tylko moje obawy o niesłychany bałagan, który panuje na Wiejskiej w związku z organizacją tych wyborów – komentuje dziś Robert Raczyński.

Danych Poczcie postanowił nie przekazywać także m.in. Łukasz Puźniecki, burmistrz Polkowic, który stwierdził, że posiadane przez niego opinie i analizy nie pozostawiają wątpliwości, że brak jest do tego podstaw prawnych. Podobnego zdania jest prezydent Głogowa Rafael Rokaszewicz: – Odmawiam Poczcie Polskiej udostępnienia spisu wyborców, ponieważ nie ma podstawy prawnej do tego działania. Działamy w oparciu o przepisy obowiązującego prawa. Co prawda w parlamencie jest procedowana ustawa o wyborach korespondencyjnych, ale jeszcze nie obowiązuje.

Samorządowcy wskazują na prawny paradoks: zaangażowanie pocztowców w organizację wyborców jest potrzebne do przeprowadzenia wyborów w trybie korespondencyjnym. Rzecz w tym, że nie weszła jeszcze w życie ustawa zatwierdzająca taką formułę głosowania. Wciąż pracuje nad nią Senat i ma na to czas do 5 maja. Istotny jest jeden szczegół: adresy w rejestrze PESEL nie zawsze są adresami „wyborczymi”, a to oznacza, że jeśli wyborca będzie miał różne adresy zameldowania i zamieszkania, jego karta do głosowania może do niego nie dotrzeć.

źródło: Regionfan.pl


POWIĄZANE ARTYKUŁY