LUBIN. Urzędnicy z magistratu mogą spać spokojnie. Zbudowali obiekt na wzór Orlika według własnego projektu, więc nie będą ich dotyczyć żądania wrocławskiej kancelarii prawnej, która domaga się od samorządów 100 tys. zł odszkodowania za rzekomo bezprawne wykorzystanie projektu budowy boiska. Inaczej sprawa wygląda w przypadku starostwa, którego poprzednie władze postawiły na projekt wskazany przez Ministerstwo Sportu i Turystyki. Jak twierdzą mecenasi – resort nie miał do tego prawa.
Sprawę w regionie nagłośnił prezydent Głogowa Jan Zubowski, przyznając, że miasto zostało wezwane do zapłaty odszkodowania za wybudowanie Orlika na bazie projektu prywatnej firmy. Jego zdaniem to orlikowy przekręt rządu, który może teraz samorządy słono kosztować.
Podobny problem ma dziś większość samorządów w całym kraju. Większość, bo wyjątek stanowi na przykład Ścinawa, Legnica czy Lubin. Te miasta nie skorzystały z zaproponowanego projektu, dziś więc nie muszą się martwić.
– Ten projekt zwyczajnie nam się nie podobał. Naszym zadaniem był niedopracowany, zresztą szatnie, które miały powstać przy boiskach i całe zaplecza sanitarne uważaliśmy za zbędne – tłumaczy Krzysztof Maj, rzecznik prezydenta Lubina. – Po pierwsze miał powstać przy szkole, a dzieci mają tam szatnie i toalety, mieszkańcy osiedla też zwykle przebierają się w domu. Ponadto szatnie trzeba było później utrzymywać, opłacać osobę, która będzie je sprzątać – dodaje.
Przystępując do budowy Orlika miasto chciało więc nanieść na zaproponowany przez rząd projekt własne poprawki. – Nie otrzymaliśmy jednak zgody urzędu marszałkowskiego, więc przygotowaliśmy własny projekt. Boisko powstało na Małomicach, ale nie jako Orlik. I teraz tylko na tym korzystamy. Nie dość, że nie mamy żadnych problemów z prawnikami, to jeszcze nasz Orlik jest ciekawszy, bo połączony z placem zabaw. I tak mogą z niego korzystać młodsi i starsi – dodaje rzecznik.
Orlik powstał za to przy Zespole Szkół nr 2 na Przylesiu. Wybudowały go poprzednie władze powiatu z Małgorzatą Drygas-Majką na czele. – Już kilkanaście samorządów dostało wezwanie do zapłaty odszkodowania, więc niewykluczone, że i my też dostaniemy. Na razie jednak nic nie dotarło, liczymy więc, że do tego czasu rząd wyjaśni tę sytuację – dodaje starosta Tadeusz Kielan.