Po superpremii ekstraśledztwo

29

IMG_1252.JPGZarząd KGHM skarży się na związkowców. Uważa, że górnicy bezprawnie wtargnęli na teren firmy, niszcząc przy tym mienie do niej należące. Zawiadomił więc policję, prokuraturę i ABW. – Szkoda, że NASA jeszcze nie wciągnęli w tę sprawę – ironizuje Józef Czyczerski, szef miedziowej „Solidarności”.

Gdy w ubiegłym tygodniu związkowcy walczyli o superpremię, wywołali sporo zamieszania. Liderzy związkowi na spotkanie z władzami miedziowej spółki zaprosili górników i hutników. Przyszło ich około pół tysiąca. Brama, która strzegła dostępu na teren biura zarządu, pękła pod naporem tłumu.

Związkowcy wywalczyli co chcieli, czyli pięciotysięczną premię dla każdego pracownika. Zarząd po tygodniu postanowił natomiast wyciągnąć konsekwencje w stosunku do uczestników pikiety.

– O zniszczeniu mienia firmy oraz wejściu na jej teren bez zezwolenia powiadomiliśmy odpowiednie organy – wyjaśnia Mirosław Krutin, prezes KGHM Polska Miedź. – Chcemy, aby sprawdziły czy zostało popełnione przestępstwo – dodaje.

– Nie wtargnęliśmy, mieliśmy zaproszenie – broni załogę Józef Czyczerski. – „Solidarność” dostała od prezesa Krutina zaproszenie na spotkanie.

Sami górnicy dodają, że brama była słaba i pękła pod pierwszym dotknięciem. Nie mieli bowiem zamiaru jej wyłamywać.

– Wicepremier Grzegorz Schetyna kazał wyciągnąć konsekwencje w stosunku do związkowców i zarząd to robi. Widać jaki jest mały – dodaje szef miedziowej „Solidarności”. – Brama została szybko naprawiona. Zużyto na to dwie elektrody. Każda kosztowała około złoty dwadzieścia, czyli w sumie zapłacono dwa czterdzieści.

Marta Czachórska


POWIĄZANE ARTYKUŁY