„Planeta singli 3” w Kulturze Dostępnej

151

Tym razem kinomanii obejrzą „Planetę singli 3” – już w czwartek kolejny seans w ramach cyklu Kultura Dostępna w lubińskim kinie Helios.

Kultura Dostępna to cykl, w ramach którego pokazywane są tylko polskie filmy, a bilet kosztuje zaledwie 10 zł. Seanse odbywają się w czwartki o godzinie 13 i 18. W najbliższy, 8 sierpnia, będzie można obejrzeć produkcję „Planeta singli 3”.

W rolach główny ponownie zobaczymy: Macieja Stuhra, Agnieszkę Więdłochę, Piotra Głowackiego i Weronikę Książkiewicz.

Każdy ma problemy z rodziną. Tomek i Ania wreszcie decydują się na ślub. Wesele – na prośbę Ani – odbędzie się na wsi, u krewnych Tomka, z którymi ten od pewnego czasu nie utrzymuje kontaktów. Okaże się, że jego bracia i matka są jak włoska rodzina – każda rozmowa grozi wybuchem, a od wielkiej miłości do awantury jest czasami tylko krok. Do tego matka Ani, która przyjeżdża na wesele z dużo młodszym partnerem, rozmija się z wyobrażeniami matki Tomka o statecznej teściowej dla syna. Nie zabraknie nowych problemów w życiu weselnych gości – Oli i Bogdana, których małżeństwo zostanie wystawione na ciężką próbę przez raczkującego Mikołaja, a także Zośki, która polską wieś oglądała dotychczas tylko na Instagramie. Ale prawdziwą iskrą pod beczką prochu będzie dopiero niespodziewany przyjazd na ślub od lat niewidzianego ojca Tomka. „Planeta Singli 3” to mnóstwo emocji, śmiechu i zaskoczeń w opowieści o tym, że miłość w różnych okresach życia oznacza zupełnie różne rzeczy.

W kolejne wakacyjne czwartki w Kulturze Dostępnej wyświetlone zostaną filmy:

15 sierpnia – „Dywizjon 303. Historia prawdziwa”

22 sierpnia – „Ułaskawienie”

29 sierpnia – „Monument”

Szczegóły na temat cyklu można znaleźć na stronie www.helios.pl.


Krytyk poleca, czyli recenzja Łukasza Maciejewskiego – filmoznawcy, krytyka filmowego i teatralnego

To już ostatnia część bestsellerowej serii. Pierwsza i druga część „Planety singli” podbiła polskie kina, nie inaczej z częścią trzecią.

Trzecia odsłona cyklu wygląda jednak nieco inaczej. Przede wszystkim akcja filmu przenosi się z Warszawy na wieś w której wychowywał się grany przez Macieja Stuhra Tomek. Scenarzyści uważnie wsłuchują się w gusta widzów i stałą popularność pewnych motywów, stąd zapewne w nowej „Planecie singli” – trochę jak w „Koglu moglu” Załuskiego – większość gagów, dowcipów i qui pro quo wynika ze zderzenia przywiązanej do tradycji, wiernej wieloletnim wartościom prowincji zmuszonej do czołowego zderzenia z frywolną, wyzwoloną wielkomiejską dezynwolturą. Dotyczy to zarówno świata przedstawionego, jak i bohaterów. Na pierwszym planie Tomek wchodzi w konflikt ze swoim starszym bratem (Borys Szyc), który pozostał na roli, na wsi, robi swoje, ale patrzy na młodszego brata z mieszaniną zazdrości i wyższości. Przybyszem z jeszcze innej planety jest również nieobecny w rodzinie ojciec – obieżyświat, wyczekiwany i zmitologizowany który nieoczekiwanie przyjechał na wesele syna.

Film ogląda się z sympatią, chociaż nagromadzenie wątków chwilami przysparza kłopotów percepcyjnych. Czego tu nie ma. Jest osobna historia znanych z poprzednich części Bogdana i Oli (Tomasz Karolak i Weronika Książkiewicz) oraz córki Bogdana – Zosi (Joanna Jarmołowicz), większą tym razem rolę do zagrania otrzymała Danuta Stenka – wątek mamy Ani (Agnieszka Więdłocha) został pogłębiony i rozszerzony, nie jestem jednak pewien, czy dramatyczny ton który

wprowadza ta postać do filmu, na pewno pasuje do całości. Pole do popisu otrzymał również mój ulubiony bohater z poprzednich części Marcel (Piotr Głowacki). Podobnie jak w poprzednich odsłonach jest wiecznie zaaferowany, energiczny i równocześnie fajtłapowaty. I znowu spokojnie można powiedzieć że kradnie całe show nie dając innym pola do popisu.

Trzecia „Planeta singli” na pewno nie przejdzie do historii polskiego kina, ani nawet polskiej komedii, jest jednak filmem po którym nikt chyba tego nie oczekiwał. Twórcy w zamian oferują kino popularne, ale nie do końca pozbawione ambicji, zrealizowane z dużą dbałością scenograficzną, kostiumograficzną, operatorską. Jeżeli tak ma wyglądać polskie kino popularne – jestem za.

Łukasz Maciejewski


POWIĄZANE ARTYKUŁY